sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 34


          Evans przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze. Wyglądała bardzo ładnie. Miała na sobie wściekle czerwoną sukienkę zapinaną z tyłu na suwak. Rzęsy podkręciła delikatnie różdżką a włosy związała w wysokiego kucyka. 
- Jak wyglądam? - zapytała Lily odwracając się w stronę swoich przyjaciółek. Tessa i Nelly kiwnęły z uśmiechem głową. 
- Wszystkich oświecisz na tej imprezie - powiedziała zadowolona panna Wetterlid. - Tylko nie szalej za bardzo z moim chłopakiem, bo będę zmuszona zrobić ci krzywdę - dodała ze śmiechem grożąc jej palcem. Evans wywróciła oczami. 
- Spokojnie, Syriusz tak zwariował na twoim punkcie, że wątpię czy w ogóle zwróci na mnie uwagę - uspokoiła ją Ruda. Nelly psiknęła ją jeszcze perfumami zanim wyszła i cmoknęła ze śmiechem w policzek. 
- Baw się dobrze i pamiętaj nie przejmuj się Potterem - powiedziała Reece. Evans kiwnęła głową i wyszła z dormitorium. Chciała zrobić dokładnie tak, jak poradziła jej Nelly, ale nie mogła zapomnieć o wczorajszej kłótni z Jamesem. Kiedy przyszła do dormitorium cała się trzęsła. Była cholernie zła na Pottera za to, że znów znęcał się nad Severusem. Obiecał jej pod koniec szóstej klasy, że już nigdy więcej nie zrobi tego Snape'owi. Stała na peronie czekając na rodziców, a on... Powiedział, że to będzie jego pierwszy krok do zdobycia jej serca. Z początku mu nie wierzyła, ale on naprawdę nie znęcał się nad ślizgonem ani razu od tamtej pory. Aż do teraz.
Syriusz pojawił się chwilę później ubrany w gustowną czarną szatę. Puścił oko w stronę Lily a następnie wystawił przed siebie rękę i spojrzał na nią z powagą.
- Proszę się mnie trzymać, Panno Evans. Ze mną nic się szanownej pani Prefekt nie stanie - oznajmił na co Lily pokręciła z lekkim uśmiechem głową i oboje przeszli przez Portret Grubej Damy. 
Profesor Horacy Slughorn bardzo postarał się z wystrojem swojego gabinetu. Powiększył go pięciokrotnie i ozdobił różnymi seledynowymi kokardkami. Stoły stojące pod ścianami uginały się od piętrzących się gór jedzenia. Było na nich wszystko: czekoladowe babeczki, kurczak polany miodem, paszteciki... Nad sufitem latały kule z kolorowymi światełkami a puste zbroje chodziły po klasie podając każdemu whisky w kieliszku z tacy, którą trzymały. Sala powoli zapełniała się gośćmi. Uczniowie wciąż przybywali. Co jakiś czas do środka wchodził jakiś dorosły czarodziej lub czarownica i natychmiast kierował się w stronę Horacego, który witał ich serdecznym uściskiem. 
Syriusz i Lily starali się usiąść gdzieś z boku, kiedy spostrzegł ich Slughorn. Na ich widok jego oczy zaświeciły się jak lampki na świątecznej choince. 
- A oto moja najzdolniejsza uczennica! - zawołał zachwycony do kilku osób, z którymi rozmawiał i pociągnął ją w swoją stronę. Przez dziesięć minut wychwalał jej niezwykłe zdolności dotyczące eliksirów. Lily bała się, że jego tyrada nigdy się nie skończy, więc spojrzała błagalnie na Syriusza, który od razu ruszył jej na ratunek. Przeprosił bardzo grzecznie Horacego, a potem podał Lily dłoń i zaprowadził ją na parkiet. 
To co Evans uwielbiała w Łapie to jego wieczny humor. Umiał ją rozbawić nawet jak była wściekła. Dzięki niemu na chwilę zapomniała o całej tej sytuacji z Potterem i świetnie się bawiła. Przetańczyła z Syriuszem pół balu. Kiedy oboje się zmęczyli, usiedli w kącie i wzięli do ręki szklankę z piwem kremowym. 
- Jesteś wspaniałym przyjacielem, wiesz o tym Syriuszu? - zapytała Lily. Black uśmiechnął się. Chciał coś powiedzieć, ale wtedy oboje zauważyli Jamesa. Wszedł właśnie do środka ze śliczną krukonką, Rachel Powell. Omiótł ich lodowatym spojrzeniem (a szczególnie Blacka) i zniknął wśród tańczących. Syriusz podrapał się po głowie. 
- Chyba jednak nie takim wspaniałym. Jakby nie patrzeć to ty i James jesteście pokłóceni a zamiast po jego stronie stanąłem po twojej - powiedział i westchnął nagle. - Czy wy nie możecie się w końcu pogodzić? - zapytał patrząc na Lily wyczekująco. Evans wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, Syriuszu. On jest na mnie strasznie zły. Próbowałam z nim rozmawiać, ale mnie nie słucha, a wczoraj... Znęcał się nad Severusem... - mruknęła cicho. Black przysunął się w jej stronę i objął ją delikatnie ramieniem. 
- Oj Ruda, Ruda... Nie dziw mu się, że jest zły. Naprawdę narobił sobie wiele nadziei po tych Walentynkach, a ty unikałaś go jak ognia. Jeśli jednak go kochasz nie poddawaj się. Idź i powiedz mu co do niego czujesz. I tym razem nie uciekaj, bo kolejnej szansy nie będzie - powiedział patrząc na nią poważnie. Lily uśmiechnęła się szeroko i pocałowała go delikatnie w policzek. 
- Dziękuje, Syriuszu - szepnęła i szybko wstała chcąc odszukać Jamesa. Sprawdziła chyba wszędzie, ale nie mogła go nigdzie odnaleźć. Zobaczyła go dopiero kilka minut później, jak zostawił czerwoną ze złości Rachel i ruszył w stronę wyjścia z gabinetu Slughorna. Lily pobiegła szybko za nim.
- James! - zawołała głośno, kiedy znaleźli się na korytarzu. Potter odwrócił się zaskoczony w jej stronę. Jego orzechowe oczy patrzyły na nią z miłością. Przez chwilę Lily nie była zdolna powiedzieć choćby słowa.
A potem powoli ruszyła w jego stronę. Świat zwolnił na chwilę i nie liczyło się nic oprócz nich. Evans rzuciła się prosto w ramiona Rogacza, który złapał ją  i okręcił wokół siebie. 
- Kocham cię - szepnęła, kiedy postawił ją na ziemię. James uśmiechnął się w jej stronę tym swoim szerokim huncwockim uśmiechem, który tak w nim uwielbiała. A potem pocałował ją wprawiając w zaskoczenie wszystkich obecnych uczniów stojących na korytarzu. 

* * *

Dwa dni później Hogwart nadal był w wielkim szoku widząc Jamesa Pottera i Lily Evans trzymających się za ręce. Chyba nikt nie spodziewał się, że ta dwójka naprawdę się zejdzie. Ricie Sketeer i jej koleżankom ze szkolnej gazetki Sekrety i Sekreciki oczy zaświeciły się jakby właśnie była gwiazdka, kiedy dowiedziały się o nich. Lily wiedziała, że pewnie nieźle ich obsmarują w tej swojej gazetce, ale mało ją to obchodziło. 
Nelly cieszyła się szczęściem swoich przyjaciół. Dawno nie była tak radosna, jak tego dnia. Siedziała właśnie jedząc obiad i czytając Proroka Codziennego, kiedy Albus Dumbledore poprosił uczniów o uwagę. 
- Drodzy Hogwartczycy mam przyjemność poinformować was, że w naszej szkole odbędzie się Festiwal Młodych Magików. Będziecie mogli zaprezentować w nim różne swoje umiejętności, nie tylko magiczne. Chętnych zapraszamy do zapisów na magiczną listę wiszącą przed wejściem do Wielkiej Sali - powiedział Dumbledore i wrócił do jedzenia kurczaka. Tessa i Lily zerwały się niemal automatycznie i złapały za ramiona zaskoczoną Nelly.  
- Musisz się zapisać, Noelle. Masz naprawdę piękny głos, mogłabyś coś zaśpiewać! - zawołały obie z przejęciem. Gryfonka odgarnęła z oczu niebieskie włosy i spojrzała na swoje przyjaciółki z niedowierzaniem. 
- Chyba powariowałyście - oświadczyła biorąc kęs pasztecika. Ale Upiorne Gryfonki ani myślały sobie żartować. Męczyły ją przez cały dzień aż w końcu Nelly wpisała się na tę listę dla świętego pokoju. Chciała się trochę pouczyć, ponieważ wieczorem miała zamiar spotkać się z profesor Saimą. Obiecała Noelle, że pokaże jej jeden z bardzo rzadkich gatunków stworzenia, które ostatnio spotkała jej kuzynka mieszkająca w Brazylii. Niestety wcześniej Nelly musiała odpowiedzieć przed profesorem Binnsem fascynującą historię walk goblinów w XVI. Kiedy jednak przyszła do jego gabinetu, nie zastała go tam. Ze zmarszczonymi brwiami wyszła na korytarz, gdzie właśnie stał Cal. 
- Och, Noelle tutaj jesteś! Profesor Binns jest na obecną chwilę zajęty, ale Dumbledore poprosił mnie, abym się tobą zajął - powiedział. Reece cisnęło się na usta parę słów, które chciała mu powiedzieć, ale był jej nauczycielem, więc wzruszyła tylko ramionami i usiadła przy stoliku. Nie patrząc nawet na chwilę na Williamsa, zaczęła snuć opowieść o dzielnym goblinie Gregonie i miłości do jego ukochanej Armeny, która została zabita przez jego wroga, Draga. W tym momencie zaczęła się przygoda dzielnego goblina, który pokonał na swojej drodze wszystkie przeszkody, aby się zemścić. Kiedy jednak zawisł nad Dragiem z własnoręcznie wyrobionym sztyletem ze świecącym rubinem, darował mu życie mówiąc mu, że większą karą dla niego będzie świadomość, że zabił najniewinniejszą osobę na świecie niż śmierć. 
Jakiś czas później, kiedy Nelly skończyła, Cal wytknął jej kilka błędów, które powiedziała przez uwagę, ale postawił jej ocenę przyzwoitą. Reece mruknęła ciche dziękuje i ruszyła szybko w stronę drzwi. 
- Nell, poczekaj! Chciałem życzyć ci powodzenia na Festiwalu Młodych Magików - powiedział uprzejmie. Noelle odwróciła się gwałtownie. W jednej chwili poczuła wściekłość. 
- Czego wciąż to robisz, Cal? Chcesz mi zrobić na złość? Nie widzę innego powodu, bo ciągle jakimś dziwnym przypadkiem zostajemy ze sobą sami. Zrozumiałam co mi powiedziałeś - masz narzeczoną, w porządku. Pogodziłam się z tym. Tylko nie wiem dlaczego wciąż dajesz mi nadzieję - powiedziała patrząc na niego uważnie. Cal zastygł w jednej chwili. Właściwie to miała trochę racji, sam zgłosił się, aby ją odpytać w zastępstwie za Binnsa. Znów nie mógł o niej zapomnieć po tym, jak prawie pocałował ją na błoniach. 
Podrapał się po głowie i obszedł biurko. Nie wiedział co mógłby powiedzieć. 
- To wszystko jest skomplikowane - mruknął wreszcie. Nelly spojrzała na niego ze złością. 
- W takim razie daj znać, kiedy nie będzie - rzuciła na odchodne zamykając ze sobą drzwi z głośnym trzaskiem. 

* * *

Polynappe spojrzała zalotnie na Aleca Hendriksa. Nie podobał się jej w najmniejszym stopniu, ale musiała nieco podsycić zazdrość Liama. Coraz bliżej było końca roku, a jeśli chciała panować nad swoim przyszłym mężem, musiał szaleć za nią na każdym kroku. A do tego mało brakowało.  
Wiedziała o tym, że za niego wyjdzie, zanim poszła do Hogwartu. Jej ojciec był osobą, która zawierała wszystkie Magiczne Małżeńskie Pakty, między rodzinami czystej krwi. Dzięki jego pracy, miała świadomość z kim spędzi resztę życia. Powiedzieli jej o tym. Oczywiście przez pierwsze lata nie zdawała sobie z tego sprawy. Dopiero w czwartej klasie jej matka chciała, aby konsultowała z nią każdy nawet najdrobniejszy kroczek. Czuła się dziwnie, kiedy wydawała jej w tej kwestii polecenia. Ale miała rację, ponieważ dzięki niej Liam biegał za nią jak zakochany głupek. Musiała tylko sprawić, aby nie stracił nią zainteresowania aż do ślubu. Ślepo zakochany zrobiłby wszystko, czego tylko by chciała. A oto chodziło.
Czasami, w księdze udało jej się podpatrzeć kogoś innego, ale zdarzało się to bardzo rzadko. Jej ojciec strzegł jej jak skarbu. Zachowywał się jakby kochał ją bardziej niż Polynappe, co z pewnością niezbyt mijało się z prawdą. 
Dzięki niemu dostała się do paczki Amber. Avery podobało się, jak spławiła chłopaka, któremu zagroziła, że poprosi ojca, aby ożenił go z grubą Kloe. Chodziły ze sobą wszędzie, ubierając się w drogie rzeczy, malując i dręcząc innych. Yaxley była pewna, że tak już będzie nawet, kiedy wyjdą za mąż. W tym roku coś się jednak zmieniło. Amber nadal utrzymywała pozory, spotykała się z nią i resztą dziewczyn, ale Poly wiedziała, że już nie jest taka jak kiedyś. Nie była już tą samą sukowatą Amber Avery, z którą zamknęła w kiblu jedną z puchonek, która próbowała przystawiać się do Drake'a. Nie miała już w sobie tej złości, tej wyższości, którą czuli ślizgoni. 
Polynappe zawsze myślała o sobie, że jest w pewien sposób marzycielką. Kiedy obserwowała innych ludzi w jej głowie pojawiały się różne obrazy, jej najskrytsze pragnienia o których bała się myśleć. Wątpiła, aby któryś ze ślizgonów czegoś takiego doświadczył. Ale kiedy patrzyła na tą inną Amber, jej z trudem skrywany uśmiech, wiedziała, że ona zapragnęła tego samego, co ona. Wolności. Tylko że u Poly były to marzenia, o których  myślała z drżeniem serca.
A u Amber coś co mogło się ziścić.


___________________________________

Rozdział  dodaję po miesięcznej przerwie. Jest on najprawdopodobniej przedostatni na tym blogu, ponieważ nigdy nie planowałam ich więcej niż 35. Pojawi się (chyba) za tydzień.
W razie błędów, jak zawsze, krzyczeć.

10 komentarzy:

  1. Ale sie cieszw, ze Lily i James w koncu sa razem! Bardzo fajnie przedstawilas tutaj ich historie, ale i tak najbardziej w twoim opowiadaniu podoba mi sie to, ze stworzylas watek Remusa i Amber.
    Jeszcze tylko jeden rozdzial i epilog? Jaka szkoda! Mam nadzieje, ze kiedy zakonczysz ten blog rozpoczniesz kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje!
      Pewnie, że tak, mam już nawet kolejny w planach. :)

      Usuń
  2. Rozdział super. Jak dobrze że Lily i James są wreszcie parą. Bardzo podoba mi się u ciebie wątek Amber i Remusa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę, sama siebie długo męczyłam nim w końcu ich połączyłam. ;)

      Usuń
  3. W ostatnim fragmencie pięknie zostało przedstawione to jak bardzo Amber zmieniła się na lepsze pod wpływem Remusa. Zdecydowanie Avery to moja ulubiona postać w tym opowiadaniu.

    ps. Nie wierze że to przedostatni rozdział ;//
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Lily i James! Wreszcie! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń

Ulica Pokątna

Zwiastun bloga mojego autorstwa.

Zamów Proroka Codziennego