piątek, 20 marca 2015

Rozdział 29 - Walentynki


           Dzięki Amber i Remusowi Hogwart został ładnie przystrojony na Walentynki. Elfy latały po korytarzach śpiewając miłosne ballady oraz rozdając walentynki. Było z tym wiele zabawy, ponieważ, aby dostać taką walentynkę trzeba było coś pokazać, inaczej stworki groziły, że przeczytają to i wszyscy dowiedzą się od kogo jest taka kartka. Dlatego korytarze zapełniły się od tańczących, żonglujących, ale przede wszystkim fałszujących uczniów. Do tego wszędzie, gdzie tylko się nie spojrzało, widać było czerwień, a prawie na każdej ścianie wisiały przyklejone serca. Niektórzy wypisywali na nich imiona swoich ukochanych, a kiedy jakaś dziewczyna znajdowała na takim serduszku swoje imię i nazwisko, zachowywała się jakby znowu była gwiazdka. 
Tessa nie czuła magii tego święta. Dodatkowo humoru nie poprawiał jej Felix, który chodził za nią krok w krok. Przypominał jej tylko o tym, jak się nią bawił. Robiło jej się niedobrze, kiedy pomyślała jakie miała plany na ten dzień. Z nim. 
Potarła z westchnieniem czoło i ruszyła w stronę Pokoju Wspólnego Gryffindoru. James wybrał się gdzieś z Lily, Nelly również gdzieś poszła. Miała ten dzień spędzić z Syriuszem, który ostatnimi czasy prawie nie odstępował jej na krok. Nie miała mu tego za złe. Wręcz przeciwnie. Cieszyło ją, że tak się nią zajmuje. Że nie jest mu obojętna. Poza tym, gdyby nie on, musiałaby wrócić do domu. Przez dwa dni przekonywał rodziców panny Wetterlid, aby mogła spokojnie ukończyć rok w Hogwarcie. Z początku nie chcieli nawet o tym słyszeć, ale Syriusz obiecał im, że będzie jej pilnował i że włos pod jego opieką Tessie nie spadnie. 
Uwielbiała jego towarzystwo. Jednak kiedy tylko z nim rozmawiała Felix zaczynał wrzeszczeć, grać. Ogółem robił wszystko, aby tylko nie mogła z nim rozmawiać. Kilka razy nie wytrzymała i powiedziała w jego stronę coś, przez co Syriusz patrzył na nią dziwnie. Widziała, że się o nią martwi. Zapewniła go jednak, że to wszystko przez zmęczenie. Miała sporo prac domowych do nadrobienia, co było oczywiście prawdą. Trudno jednak było się na nich skupić, kiedy McDonald zaczynał jej przeszkadzać. 
Oczywiście mogła o tym powiedzieć Syriuszowi albo przyjaciołom. Ale bała się, że wezmą ją za wariatkę. A poza tym... To było coś z czym musiała uporać się sama i w takich chwilach nikt nie mógł jej pomóc. Tylko problem był w tym, że nie wiedziała jak się go pozbyć. 
Otworzyła drzwi do starej klasy, w której ostatnio często siedziała i opadła na podłogę. Felix znów się rozkręcał i zaczął o czymś mówić. Jego głos sprawiał, że na całym ciele miała gęsią skórkę. Chciała żeby się zamknąć. Umilkł i przestał mówić, zostawił ją wreszcie w spokoju! Znów sięgnęła do torebki, w której miała kilka buteleczek eliksiru na sen. Nie śniła wtedy o nim, a kiedy budziła się przez kilka godzin miała spokój. Była po nich jednak trochę otępiała. Okazało się jednak, że wszystkie wypiła. Zaklęła siarczyście i schowała twarz w dłoniach. 
- Zamknij się! - ryknęła, ale to nic nie dawało. Nie myśląc dużo wyrzuciła całą zawartość torebki i zauważyła pastylki. Nie pamiętała, aby je tam wkładała. Wzięła je jednak, wysypała na chusteczce i powoli podniosła jeden z nich. Były białe i gorzkie. Wyjęła butelkę z piciem i szybko połknęła tabletkę. Felix zrobił się jakby mniej widoczny. Jego kontury zatarły się. Tessa patrzyła na ten widok z niedowierzaniem. I nie myśląc długo wzięła kolejną tabletkę. 


* * *

Syriusz czekał na Tessę w Pokoju Wspólnym. Powiedziała mu, że musi coś zjeść i zajrzeć jeszcze do Biblioteki. Chciał zaproponować, że pójdzie z nią, ale widać było, że ma niezbyt dobry humor. Nie dziwił jej się wcale. Ten dzień miała spędzić z Felixem. Kto mógł się spodziewać, że okaże się on psychopatą? Było jednak już grubo po czasie, a jej nadal nie było. Przez to zaczął się już trochę niepokoić. Postanowił, że pójdzie jej poszukać. Doszedł jednak do wniosku, że lepiej będzie jeśli spojrzy na Mapę Huncwotów. Oszczędziło by mu to czas bezsensownych poszukiwań. 
Otworzył drzwi do swojego dormitorium i zauważył Glizdka leżącego na łóżku. Chłopak uśmiechnął się na jego widok i zapytał czy może porobią coś razem, ale Black pokręcił głową. 
- Sorry, Peter. Dzisiaj nie mogę. Widziałeś naszą Mapę? - zapytał. Glizdogon strapił się trochę, ale nie dał nic po sobie poznać. Wskazał palcem łóżko Jamesa i uśmiechnął się nagle. 
- To może wieczorem? Moglibyśmy zrobić jakiś kawał... - zaczął i natychmiast urwał. Syriusz bez słowa wybiegł z pokoju zostawiając go znów samego. Peter zmarszczył brwi i sięgnął po czekoladowe ciasteczko. Zaczynało go to już trochę denerwować. Mówili, że są dla niego przyjaciółmi. Dlaczego więc ostatnimi czasy ciągle go ignorowali? Nawet Remus zaczął gdzieś znikać. Wsadził do buzi ciasteczko i westchnął cichutko. Zapowiadały się kolejne smutne Walentynki. 
Syriusz tymczasem wyleciał z Wieży Gryffindoru i ruszył na czwarte piętro. Odnalazł klasę, w której powinna być Tessa i otworzył drzwi. Zajrzał do środka i ujrzał blondynkę na ziemi. Wokół niej leżały porozwalane rzeczy z jej torby oraz białe pastylki. Black zmarszczył brwi i ruszył w jej stronę. 
- Tessa? - zawołał cicho. Dziewczyna podniosła załzawiony wzrok. Była strasznie blada i zapłakana. Syriusz podbiegł do niej szybko i ukląkł przed nią. 
- Tess, skarbie, co się dzieje? Czego jesz te tabletki? - zapytał patrząc na nią uważnie. Gryfonka próbowała patrzeć, gdzie indziej, ale Syriusz jej na to nie pozwolił. Było jej wstyd. Strasznie wstyd. 
- Żeby go nie widzieć - wyszeptała cicho patrząc ponad jego ramieniem. Wciąż tam był. - Jeszcze tylko dwie tabletki i zniknie - dodała chcąc wziąć kolejną, ale Syriusz jej nie pozwolił. 
- Tessa, kogo widzisz? - mruknął choć i tak znał już odpowiedź. 
- Felixa - odparła zachrypniętym głosem. Łapa objął ją delikatnie za ramiona i znów zmusił, aby spojrzała na niego. 
- Posłuchaj mnie, Wetterlid. Jego tu nie ma. Felix McDonald nie żyje. Nie żyje i nigdy więcej nie zrobi ci krzywdy. Słyszysz? To tylko twoja podświadomość, Tess. Jeśli tylko będziesz chciała, sprawisz, że zniknie na zawsze - powiedział. 
- Ale jak mam to zrobić? - wyszeptała. Syriusz nie odpowiedział. Zamiast tego uniósł delikatnie jej brodę i pocałował ją prosto w usta. Tessa była tym tak zaskoczona, że momentalnie, zapomniała o calutkim świecie. 
A kiedy otworzyła oczy, Felixa już nie było. 


* * *

Amber ubrała się ciepło; nałożyła gruby szalik, czapkę oraz kurtkę i wyszła na dwór. W ręku ściskała jeszcze zwitek pergaminu, który wysłał jej Remus. Chciał się z nią spotkać obok starego dębu tuż przy jeziorze. Avery nie miała pojęcia czego od niej chciał, ale postanowiła, że to sprawdzi. 
Była jakieś kilkanaście stóp od dębu, kiedy go zobaczyła. Jeździł na lodzie i robił obroty. Kiedy ją zobaczył uśmiechnął się i zaczął szaleńczo machać dłonią. Ślizgonka z trudem powstrzymała się, aby nie wybuchnąć śmiechem. Wyglądał naprawdę zabawnie. 
- Chodź! - zawołał bez żadnych wstępów, kiedy tylko znalazł się obok niej. Amber zaczęła się zapierać, że nigdzie nie pójdzie, ale gryfon był silniejszy. 
- Co ty robisz, Lupin?! - zaczęła wołać. Kiedy Remus zabrał ją na lód, złapała się go gwałtownie. - Przestań, ja nie umiem na jeździć - powiedziała i o mało się nie wywróciła. Blondyn zaczął się cicho śmiać. Wyciągnął dłoń w jej stronę i uśmiechnął się uroczo. Amber patrzyła na niego niezdecydowana, ale w końcu ujęła jego rękę. 
Jazda po lodzie okazała się wspaniałą zabawą. Remus trzymał ją za ręce i nie pozwalał jej upaść. A jeśli już upadała - upadał razem z nią.
Mieli właśnie wracać do zamku, kiedy Remus okręcił ją niespodziewanie i przycisnął do siebie. Amber wstrzymała na chwilę oddech.
- Lupin... - wyszeptała zaskoczona patrząc mu prosto w oczy. Gryfon pokręcił lekko głową i zamiast coś odpowiedzieć, pocałował ją.
Przez chwilę tkwili tak złączeni w swoim pierwszym pocałunku. Ale Avery w końcu otrząsnęła się i odepchnęła go lekko.
- Przepraszam, ja... Nie mogę - odparła unikając jego wzroku. Wyswobodziła się szybko z jego objęć i uciekła nawet się nie odwracając, kiedy krzyczał jej imię. Nie miała na to odwagi. Bo gdyby jednak to zrobiła, gdyby się odwróciła - wróciłaby do niego i wyznała, co tak naprawdę do niego czuje.
Ale nie mogła. 
Gdyby jej ojciec się o tym dowiedział, zabiłby go. Dlatego musiała go chronić.
Chronić za wszelką scenę.


 * * *

Lily bała się tego dnia. Bała się, że James mimo swoich zapewnień zrobi coś głupiego. Jednak Potter pozytywnie ją zaskoczył. Najpierw zabrał ją do  nowej kawiarenki, którą wybudowano w Hogsmead. Serwowano tam najlepszą czekoladę jaką w życiu jadła! Do tego Rogacz zamówił jej ulubione ciasto z orzechami oraz cukierki o smaku toffi, które ciągnęły się strasznie, kiedy się je jadło. Spędzili w tej kawiarence ponad trzy godziny na rozmawianiu i śmianiu się. Evans zupełnie zapomniała o tym, że to jest naprawdę TEN Potter, który zawsze strasznie ją irytował. W tamtej chwili był dla niej Jamesem, który co chwilę doprowadzał ją do śmiechu. To było cudowne. Lily czuła, że ten dzień mógłby trwać wiecznie. Że mogłoby być już tak zawsze. 
W końcu jednak opuścili tą cudowną kawiarenkę. Ruda sądziła, że wrócą do zamku, ale zamiast tego Rogacz wyjął kosz, który schował u właścicielki za ladą. Zaprowadził ją na niewielkie wzgórze tuż za Hogsmead. Zaczęło się już robić naprawdę ciemno, więc po drodze złapał ją kilka razy za rękę, aby się nie przewróciła.
Kiedy dotarli na miejsce, James wyjął z kosza koc oraz stertę kanapek a za pomocą różdżki wytworzył strumień ciepła przez co nie było im zimno. Razem rozłożyli koc i usiedli na nim wygodnie. Znów zaczęli rozmawiać i jeść przyrządzone przez Rogacza jedzenie. W pewnym momencie, James położył się na kocu i poprosił, aby Lily zrobiła to samo. Evans odsunęła na bok kanapki i położyła się obok niego.
- I co teraz? - zapytała. Potter spojrzał na nią uśmiechając się szeroko, a potem ręką wskazał niebo. Lily spojrzała na nie i wydała z siebie krótkie westchnienie. Wszędzie, gdzie tylko nie spojrzała były gwiazdy. Tysiące, małych punkcików, które migotały na tle atramentowego nieba. I księżyc, który rzucał na nich blade światło. 
Przez chwilę oboje wpatrywali się w ten widok w milczeniu, a potem Evans przysunęła się delikatnie do Jamesa. A on jakby czytał jej w myślach, delikatnie włożył rękę pod jej kark. Lily przytuliła się do niego i zamknęła oczy.
Czuła zapach jego perfum, to jak jego pierś unosiła się spokojnie do góry. Wiatr delikatnie smagał ich policzki, a liście na drzewach szeleściły cicho.
Chciała, aby ta chwila trwała wiecznie.
Chciała, aby nigdy się nie skończyła.
- Lily... - wyszeptał cicho James. Ruda otworzyła powoli oczy i spojrzała na niego. Przez chwilę patrzyli tak na siebie oczarowani.
I dopiero wtedy, na tej górce w Hogsmead, po siedmiu latach odkąd wydarła się na niego w pociągu, po tych wszystkich kłótniach z nim, zrozumiała, że go kocha. Że czuje to do niego już od dawna, ale uparcie nie chciała się do tego przyznać. Więc kiedy nachylił się nad nią i patrząc jej w oczy powiedział, że jest dla niego całym światem, postanowiła przestać uciekać.
- Kocham cię - wyszeptała, sprawiając, że ten dzień stał się jednym z najpiękniejszych dla nich obojga. 


___________________________

Jejku, kocham ten rozdział. ♡ 

21 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja rowniez kocham ten rozdzial <3
    Wszystko bylo takie slodkie jak w Walentynki c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój wyczekiwany rozdział wreszcie nadszedł! :3 Notka jest cudowna ♥ Masz swietny styl pisania. Nie przeszkadzało mi nawet to, że nie lubię Walentynek xD Pozdrawiam cieplutko.
    #The Pursuit of Happyness

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały ale Amber złamała serduszko moje i Remusa;(( Mam nadzieję że szybko się opamięta. Naprawdę kocham ich razem.
    Co do Lily i Jamesa - to pięknie to opisałaś,jestem pod mega wrażeniem! Zazdroszczę talentu:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma czego zazdrościć, naprawdę. Przede mną jeszcze długa droga :D Ale dziękuje <3

      Usuń
  5. Genialny rozdział. Biedna Amber :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Zabije Amber! Złamała nie tylko moje serce, ale też i biednego, kochanego Remusa! Ja rozumiem, że ona boi się ojca, ale mogła chociaż mu coś wyjaśnić, a on teraz pewnie myśli, ze ona nie odwzajemnia jego uczuć, a tak przecież nie jest! :(
    Ok, a teraz reszta :D
    Lily i James są PERFEKCYJNI. Nie wiem, kto z nich jest lepszy - James, ze urządził Lily takie cudowne Walentynki, czy Lily, że wyznała mu, co do niego czuje.
    Tessa i Syriusz to wisienka na torcie (pomimo tego, ze byli na początku xD) .
    Ten rozdział jest świetny, szczerze mówiąc to chyba mój ulubiony!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, dziękuje! Ja również najbardziej lubię ten rozdział. ;)
      Ściskam ;*

      Usuń
  7. Rozdział genialny! Chyba zacznę uznawać Walentynki jako święto: )
    Kilka błędów gdzieś tam się wkradł, ale kto by zwracał uwagę na takie rzeczy gdy treść jest powalajaca! Syriusz i Tess: ) nareszcie już myślałam, że nigdy się nie pocałują: ~)
    Remus też znalazł sobie walentynkę, szkoda tylko, że nie mogą być razem: (
    Lily i James rozwalili system! To było piękne, zakochałam się w ostatnim fragmencie!
    Pozdrawiam Rogata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że te błędy tam są, ale rozdział sprawdzałam na telefonie i jak zawsze trochę mi ich umknęło. Ale wszystkie je poprawię jak na kompie będę miała znowu internet.
      Pozdrawiam cieplutko! :)

      Usuń
  8. Nie uznaję walentynek, jednak uważam, że w wykonaniu Jamesa i Lily to święto nabrało dla mnie sensu ;). Szkoda, że dla Remusa ten dzień nie okazał się szczęśliwy. Ale może jeszcze coś się zmieni? W końcu życie przynosi wiele niespodzianek
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że tak :D To jeszcze nie koniec Amber i Remusa.

      Usuń
  9. Hej! Ja strasznie nie lubię walentynek, ale po tym romantyzmie u Lily i Jamesa, to mogę je uznać jak najbardziej <3 Wreszcie powiedziała to na co Rogacz czekał tak długo *.* Tessa i Syriusz się pocałowali <3 Jeju w tym rozdziale jest tyle pięknych sytuacji. Dlaczego Amber wziął?! Rozumiem, że boi się ojca i chce chronić Remusa, ale mogłaby mu to wyjaśnić, bo chłopak odbierze to w taki sposób w jaki nie powinien :( Zawsze coś musi im przeszkadzać! Ughhh...
    Czekam na kolejny rozdział zniecierpliwiona i życzę mnóstwo weny!
    Pozdrawiam cieplutko Panienka Livvi :}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też szczerze mówiąc :D Ale zawsze jak piszę opowiadanie mam na to święto fajny pomysł, więc wplatam go do opowiadania.
      Dziękuje za komentarz.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  10. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Wchłonęłam wszystkie rozdziały w jeden dzień i..
    OMG, OMG, OMG. POCAŁOWALI SIĘ!
    W końcu!
    Kocham twoje twory <3
    W jeden dzień (+noc i dzisiaj) przeczytałam wszystkie twoje historie oprócz dwóch i mam zamiar szybko to nadrobić.
    Teraz czytaj uważnie:
    Jeżeli Amber i Remus nie będą razem to przejdziemy do rękoczynów koleżanko.
    Tymczasem ja pozdrawiam i zapraszam do siebie ;3
    Anastasia zwana potocznie Zboczonym Inferiusem i psychopatycznym pięciolatkiem.
    nie-placz-w-hogwarcie.blogspot.com
    ferro-igni-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy nastepny rozdzial????? Amber i Remus ��

    OdpowiedzUsuń
  12. Nareszcie są razem! Tyle na to czekałam i popłakałam się przy końcówce! Amber i Remus też się kochają<3 i Syriusz i Tessa! Kocham ten rozdział, na drugim miejscu mam ten z wróżkami ,a na trzecim ten, co jako pierwszy pisałaś, że to twój ulubiony!

    OdpowiedzUsuń

Ulica Pokątna

Zwiastun bloga mojego autorstwa.

Zamów Proroka Codziennego