Lekcje Numerologii stały się dla Noelle bardzo uciążliwe. Nie mogła patrzeć Williamsowi w oczy. Jak mogła zakochać się w nim? W swoim nauczycielu? Dlaczego była aż taką idiotką? Dlaczego, dlaczego, dlaczego?
Nie zauważyła nawet, kiedy uczniowie zaczęli wychodzić z klasy. Zazwyczaj to ona była pierwsza przy wyjściu. Cal jednak był szybszy i skorzystał z okazji. Podszedł do Reece i spojrzał na nią.
- Dlaczego mnie unikasz? - zapytał ze zmarszczonymi brwiami.
- Wcale tego nie robię - mruknęła obronnym tonem. Zaległa cisza. Nelly chciała wstać i wyjść stamtąd, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Patrzyli tak sobie cały czas w oczy. Nawet kiedy zabrzmiał dzwonek i oboje powinni skierować się na lekcje, nie mogli oderwać od siebie wzroku. Noelle przełknęła ślinę.
- Muszę iść - wyszeptała. On kiwnął tylko głową i ruszył w stronę biurka. Reece wstała i zastygła w bez ruchu. Coś ją ciągnęło do Cala. Odetchnęła spokojnie i odwróciła się, a następnie powolnym krokiem ruszyła w jego stronę.
A potem zrobiła coś czego nigdy w życiu nie odważyłaby się zrobić w stosunku do profesora. Pocałowała go. Williams stał przez chwilę na miejscu zaskoczony. Po chwili odwzajemnił pocałunek. Trwał on jednak bardzo krótko, ponieważ oderwał się od niej i odsunął ją od siebie.
- Nie możemy - powiedział twardo. Nelly doskonale to wiedziała. Zarumieniona z zażenowania ruszyła w stronę drzwi. Chciała się zapaść w tamtej chwili pod ziemię. Ale szczerze? Nie żałowała.
- Przepraszam - wyszeptała tylko. Cal posłał jej jedno z tych swoich spojrzeń.
- Noelle, ja mam narzeczoną - powiedział po chwili. Nelly spojrzała na niego zaskoczona. - Co do tych piątkowych lekcji... Musimy je zakończyć - dodał i zanim zdążyła coś odpowiedzieć, zniknął za drzwiami. Przełknęła gulę, która pojawiła się w gardle i poczuła, że po jej policzkach spływają słone łzy.
* * *
Weekend był zbawieniem dla wszystkich. Uczniowie nareszcie mogli odpocząć chociaż przez dwa dni od całego tego szaleństwa związanego z lekcjami. Zresztą wszystkich zaczął już nachodzić świąteczny nastrój. Zbliżał się koniec listopada i Albus Dumbledor zarządził wyjście do Hogsmead.
Lily przyjęła to bardzo entuzjastycznie. Tessa również. Nelly próbowała wykrzesać z siebie chociaż odrobinę entuzjazmu, ale nie umiała. Dziewczyny od razu wiedziały, że coś jest nie tak. Próbowały z nią rozmawiać, ale tylko warknęła jak rozjuszona kotka.
- Nic mi nie jest. Chcę być sama. Czy to tak trudno pojąć?! - krzyknęła i wybiegła z dormitorium trzaskając drzwiami. Obie gryfonki spojrzały na siebie bardzo zaniepokojone. Chciały za nią biec, ale co by to dało? Czasami trzeba wiedzieć, kiedy się wycofać. Nie wiedziały co się dzieje z ich kochaną niebieskowłosą przyjaciółką. Ale wiedziały, że nie powinny naciskać. Kiedy będzie gotowa, sama im powie.
Wzdychając ubrały się i zeszły na dół. Huncwoci chyba tylko czekali, kiedy zejdą bo ledwie zdążyły zejść ze schodów, James zaczął szczerzyć na ich widok paszczę.
- O, dziewczyny! Jak to świetnie się składa, że was widzimy. Skoro już się spotkaliśmy to może pójdziemy razem do Hogsmead? - zapytał uradowany Potter. Lily posłała mu miażdżące spojrzenie, ale Tessa chyba nawet się ucieszyła, że idą z Huncwotami bo podeszła do Syriusza i razem zaczęli wesoło szczebiotać.
Swoją drogą Lily musiała przyznać, że słodko razem wyglądali, gdy zatańczyli ze sobą na Halloween. Zaczęła nawet wypytywać ostrożnie Tesse, czy przypadkiem między nią i Syriuszem nie kroi się coś poważnego, ale ona natychmiast zgasiła ją.
- Coś ty, Evans! Zgłupiałaś na stare lata? Czy ty wyobrażasz to sobie? Ja i Syriusz? - zapytała śmiejąc się. - Zresztą chyba zapominasz, że mam chłopaka - dodała po chwili z wyrzutem. Ruda zrobiła niewinną minę. Rzeczywiście zapomniała o nim... Ale jak miała pamiętać skoro nawet go dobrze nie znała, tylko tak z widzenia. Zresztą zachowywał się jakby był niewidzialny.
- Wiem o czym myślisz - usłyszała nagle obok ucha głos Pottera. - Mogłoby się udać, gdyby Tessa nie miała chłopaka - dodał po chwili. Lily zrobiła to bardzo niechętnie, ale w duchu przyznała mu rację. Gdyby nie ten Felix...Westchnęła cicho i ruszyła za resztą.
Gdy dotarli do Trzech Mioteł, Potter ukłonił się szarmancko i odsunął krzesło, aby Lily mogła usiąść. Evans jednak przejrzała jego niecne zamiary i usiadła po drugiej stronie stołu. James zrobił nieszczęśliwą minę i z westchnieniem opadł na krzesło.
Madame Aniella podeszła do ich stolika i uśmiechnęła się szeroko. Miała na sobie czerwony fartuszek oraz białą bluzkę, która odsłaniała całkiem pokaźnych rozmiarów biust. Syriusz zapatrzył się na niego, co Tessa skwitowała krótkim prychnięciem. Kopnęła go w kolano i posłała mu mordercze spojrzenie.
- Eee... Sześć piw kremowych poprosimy i duże ciasto orzechowe - powiedział szybko Remus. Kiedy kobieta odeszła, Tessa przesiadła się i zajęła miejsce obok Lily.
- Nie masz wstydu - skwitowała z niesmakiem. Black spojrzał na nią zaskoczony.
- Daj spokój, Wetterlid... - mruknął tylko, ale blondynka odwróciła się od niego i zaczęła rozmowę z Lupinem.
Kiedy piwo zostało już wypite, a ciasto zjedzone, cała grupa opuściła pub i rozdzieliła się po sklepach w celu kupienia prezentów pod choinkę. Lily i Tessa zawędrowały do lokalu z perfumami. Evans wybrała dwie pary męskich perfum. Następnie udały się do sklepu z ubraniami. Tessa kupiła Nelly prześliczną niebieską sukienkę, która doskonale podkreślała kolor jej włosów. Prawdziwy problem pojawił się, kiedy Evans zapytała:
- A co kupimy Blackowi i Potterowi? - zapytała rudowłosa. Tessa zamyśliła się. Co można kupić tym dwóm krwiopijcom? Obie westchnęły i udały się do sklepu pana Axaliusa. Powitał je z uśmiechem i podał każdej po pięknej, czerwonej róży.
Nie był to sklep z jakimiś konkretnymi przedmiotami. Na półkach znajdowało się wszystko czego tylko dusza zapragnie. Dziewczyny zaczęły, więc nurkować w gąszczu przeróżnych przedmiotów i szukać prezentów dla Huncwotów. Tessa znalazła czarny zegarek. Był świetny, miał różne bajery takie jak: budzik, kalendarz. Sporo kosztował, ale Wetterlid nie przejęła się tym. Dostała niezłą kasę od dziadków.
Lily natomiast kupiła Jamesowi koszulkę z napisem "Jestem krwiopijcą". Tessa uśmiechnęła się do przyjaciółki i pokiwała z aprobatą głową.
- Na pewno mu się spodoba - powiedziała.
Tymczasem Huncwoci poszli do Miodowego Królestwa. Peter nie przejmował się żadnym szukaniem prezentów. Po prostu kupił dwa wielkie worki słodyczy - jeden dla siebie, a drugi dla przyjaciół. Następnie odwiedzili sklep z książkami. Remus kupił dziewczynom jakieś romanse oraz ładną, zieloną bransoletkę. Przyjaciele spytali go dla kogo to, ale on zgodnie wzruszył ramionami. No nie, ukrywa coś przed nami, pomyślał James z Syriuszem, ale oboje zgodnie milczeli. Rogacz kupił Evans małą pozytywkę, która grała przeróżne melodie. Black natomiast wynalazł dla Tessy bajeczną, kolorową kokardę do włosów oraz wisiorek z małą łzą.
Po skończonych zakupach, spotkali się przy wyjściu z Hogsmead. Dziewczyny obładowane były wielkimi torbami. James od razu zaproponował Evans, że pomoże jej nieść zakupy, ale Ruda posłała mu zimne spojrzenie. Ruszyła z gracją przed siebie i runęła jak długa na ziemię. Black i Potter zatrzęśli się ze śmiechu. Remus uśmiechnął się i podał rękę przyjaciółce, ale ona syknęła na niego. Próbowała sama wstać, ale znów się poślizgnęła, co gryfoni skwitowali jeszcze głośniejszym śmiechem. Evans posłała im oburzone spojrzenie, wstała powoli, aby znów się nie wywrócić i ruszyła przed siebie.
- To było piękne, Evans. Mogłabyś to powtórzyć - rzekł Rogacz z radosnym uśmiechem. Lily prychnęła tylko i w tej samej chwili odwróciła się słysząc swoje imię. Zobaczyła Bastiana biegnącego w jej stronę. Rozpromieniła się cała i rzuciła zakupy. Chłopak przytulił ją na powitanie i złapał do rąk torby.
- Mam nadzieję, że nie będziecie mi mieć za złe jeśli porwę wam Lily - rzucił. Potter łypnął na niego lodowatym spojrzeniem, ale krukon to zignorował i ruszył z Evans w stronę tej obleśnej kawiarenki dla zakochanych.
Rogacz prychnął i ruszył przed siebie. Wyglądał jakby został porażony piorunem. Reszta z trudem dotrzymała mu kroku. Tessa westchnęła, rzuciła torbami w Blacka, który aż się ugiął pod ich ciężarem i złapała Rogacza pod ramię.
- Nie bądź o niego zazdrosny, James. Doskonale wiesz, że jesteś od niego tysiąc razy lepszy tylko nie mów nikomu, że ci to powiedziałam bo Lily mnie zabije - powiedziała szeptem. Rogacz uśmiechnął się.
- Dzięki, Tess. Od razu poprawiłaś mi humor - odparł i pocałował blondynkę w policzek.
Syriusz zmrużył groźnie oczy. Bardzo mu się to nie spodobało.
____________________________
Wiem, wiem. Daaawno mnie tu nie było, ale ostatnimi czasy nie miałam w ogóle pomysłu na pisanie, ale wena znów powróciła, więc kolejnego rozdziału spodziewajcie się już za kilka dni. :D
Mam zaszczyt być pierwsza:) Cóż szkoda mi Noel ale ten nauczyciel też nie jest w porządku.... ja sama bym błędnie oczytała jego sygnały.Co do Tess (Swoją drogą bardzo ładne imię) i Syriusza, niech się chłopak postara i pomęczy, bardziej doceni:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
huncwot-rogata.blogspot.com
Haha, mi też się strasznie podoba <3 Oj, będzie się o nią starał. Niedługo będzie więcej rozdziałów z nimi.
UsuńŚciskam ciepło!
Rozdziak super, malo Remusa, ale tak swietny. Czekam na nastepny ;3
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
Usuńkurde, kurde, kurde! ;/ chce już Tesse i Syriusza razem ;<
OdpowiedzUsuńWiem, wiem. Ja też :c
Usuń