piątek, 26 września 2014

Rozdział 17 - Niezręczna sytuacja


          Minęła połowa listopada, a Hogwartczycy już byli zakopani po uszy w nauce. Nauczyciele uznali, że dali im za dużo luzu w związki z Halloween i zaczęli wyciskać z nich ostatnie poty. Nie było czasu praktycznie na nic. Huncwoci z początku próbowali robić jakieś żarty, ale doszli do wniosku, że na razie zawieszą swoją działalność. Oni bowiem również wpadli w popłoch dzięki kochanej Minerwie McGonagall, która nieźle ich postraszyła. Pytała ich na każdej lekcji i jeśli czegoś nie umieli, dostawali szlaban. Z początku trzymali się dzielnie i nie chcieli ugiąć się pod taką presją, ale z każdym szlabanem mieli jeszcze większe zaległości. Dlatego z żalem postanowili się poddać, obiecując sobie, że kiedy to wszystko się skończy, wymyślą coś ekstra, aby odpłacić nauczycielom. 
Był to również ciężki czas dla pani Margaret Tinley, która sprawowała pieczę nad Biblioteką. Kłębiły się w niej takie tłumy uczniów, że z początku była zadowolona, że wreszcie gamonie wzięli się za czytanie, ale zmieniła zdanie, gdy grupka ślizgonów kłócąca się o książkę wywaliła jeden z największych regałów w jej twierdzy. Na szczęście nikogo nie przygniótł, ale pani Tinley wpadła w histerię. Zaczęła wrzeszczeć dziko i wymachiwać różdżką jak mieczem. Posypały się z niego groźne iskry i uczniowie uciekli w popłochu. Grupka ślizgonów, która spowodowała to zamieszanie, dostała szlaban, a kiedy z niego wrócili wyglądali jak tysiąc nieszczęść. Nikt im jednak nie współczuł. W końcu pochodzili z mało lubianego Domu Węża. 
Przez ten incydent Slytherin dostał zakaz wchodzenia do Biblioteki. Wszyscy byli uradowani. Szczególnie gryfoni, którzy okazywali to na każdym kroku. No i kolejki zrobiły się mniejsze. 
Remus Lupin przechadzał się między regałami w poszukiwaniu książek, które miał zapisane na liście. Kiedy jakąś znalazł, szedł do Huncwotów, którzy stali w kącie, aby nie rzucać się w oczy i kładł na stertę, którą trzymali w rękach. Żaden z nich by nie przyszedł do Biblioteki z własnej woli, nigdy w życiu! Ale Tessa, Lily i Nelly tak ślicznie ich poprosiły i dały po buziaku w policzek, że nie mieli innego wyjścia tylko przyjść po książki i pokazać jakimi są bohaterami. Niestety nie wiedzieli, że będzie ich aż tyle! 
- Wykorzystały nas - wyszeptał dramatycznie Potter. Miał rację, niestety. Lupin oczywiście o tym wiedział, ale postanowił nic nie mówić. Przy okazji mogli ponieść książki, które były mu bardzo potrzebne do napisania zaległych esejów. Zresztą wiadome było, że jeśli on nic nie odrobi, jego przyjaciele również, więc trzeba się było poświęcić. 
Uśmiechając się pod nosem, Lupin, szukał "Trzy kroki z Transmutacją". Przeszukał już całą Bibliotekę i powoli tracił nadzieję, że ją odnajdzie. Niemalże krzyknął z radości, kiedy zobaczył ją na samym końcu regału. W tej samej chwili ktoś inny sięgnął po książkę i Remus natychmiast odwrócił głowę. Był gotowy zmierzyć wściekły bój z osobą, która chce mu zabrać zdobycz. Osłupiał kiedy zobaczył Amber Avery.
- Cholera - zaklęła siarczyście.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał wstrząśnięty i korzystając z jej nieuwagi wyrwał książkę i przycisnął ją do piersi. Spłoszona przyłożyła palec do ust. 
- Cicho! - wyszeptała rozglądając się po bokach. Na szczęście nikogo tam nie było. 
- Jak się tu znalazłaś? Przecież ślizgoni mają zakaz wstępu tutaj aż do odwołania - odparował. Westchnęła z żalem. 
- Że też z wszystkich osób na świecie musiałam wpaść właśnie na ciebie - powiedziała zdenerwowana.
- Mów natychmiast inaczej zacznę krzyczeć - mruknął ostrzegawczo. Spojrzała na niego ze strachem.
- Nawet się nie waż! - syknęła. - Siedzę w tej głupiej Bibliotece już kilka godzin. Wślizgnęłam się, kiedy pochylała się nad biurkiem. Przez tych głupich imbecyli z mojego Domu, nie mamy jak napisać tych cholernych wypracowań, które nam zadają. Jak ojciec się dowie o moich ocenach ukatrupi mnie gołymi rękami - powiedziała po chwili. Remus westchnął i spojrzał na książkę. Mógł sobie poradzić bez niej. Oczywiście nie uśmiechało mu się odddawanie czegokolwiek ślizgonce, ale to była Amber Avery, którą choć nie chciał się do tego przyznać, nawet przed sobą, polubił. Oczywiście nie jakoś bardzo! Tylko tak jakoś, troszeczkę...
- Dobra, niech stracę. Ale pamiętaj, że masz u mnie przysługę - ostrzegł ją zadowolony. Rzuciła mu ostre spojrzenie. Z pewnością nie uśmiechało się jej takie rozwiązanie, ale co innego mogła zrobić? 
- Niech ci będzie, gryfonie okrutny - rzekła i przeciskając się przez regały pobiegła w stronę wyjścia. Pani Margaret rzuciła jej wściekłe spojrzenie. Miała ochotę ją chyba nawet dogonić, ale nie mogła zostawić Biblioteki. Zrobiła nieszczęśliwą minę i zacisnęła ręce w pięści. 
- Chodźcie chłopaki, Tinley coś nie w sosie. Lepiej się nie narażać - powiedział cicho Remus i skierował się w stronę wyjścia, a Huncwoci ze stertą książek w rękach, ruszyli za nim. 

* * *

No dobra powiedzmy sobie szczerze - Noelle nigdy nie przepadała za Vilemo. Uważała ją za jędze, która próbuje na każdym kroku pokazać jaka jest cudowna. Jednak to jak starała się poderwać profesora Williamsa było dla niej nie do zniesienia. Nie mogła zamienić z nim kilka słów nawet przez chwilę, bo obrzydliwie słodka panna Montrose wtrącała się do rozmowy. 
Najgorsze było jednak to, że Cal doskonale widział, co próbuje osiągnąć Vilemo i nic z tym nie robił. A przynajmniej takie wrażenie miała Noelle, która gdziekolwiek go nie spotkała, tam za nim jak cień sunęła Montrose z wiecznym uśmieszkiem na twarzy. 
Na szczęście na zajęciach, które miała z Calem w każdy piątek, Montrose nie dała rady się załapać. I bardzo dobrze, bo jeśli by to zrobiła, ona opuściłaby je w tempie ekspresowym. Na szczęście nie musiała tego robić. 
Kiedy Noelle przyszła gabinetu nauczyciela w miarę dobrym humorze, ze złością zobaczyła, że Vilemo siedzi z Calem przy biurku i o czymś nawija. Zdenerwowało ją to strasznie dlatego przerwała im konwersację. Montrose zrobiła niewinną minę i spojrzała na zegarek. 
- Och, zrobiło się strasznie późno. Przepraszam profesorze, już uciekam! - zawołała i zerwała się do wyjścia. W przejściu posłała wściekłe spojrzenie Nelly i opuściła pokój. Siląc się na spokój, Reece usiadła przy stoliku i wyjęła czysty pergamin oraz pióro. Profesor chyba zobaczył, że jest zła bo uśmiechnął się do niej w ten swój cudowny sposób i uniósł brew do góry.
- Co się dzieje, Nelly? Masz jakieś zatargi z Vilemo? - zapytał. Dziewczyna rzuciła mu srogie spojrzenie. No oczywiście, że mam, to wszystko twoja wina, pomyślała ze złością. Wytłumaczyła sobie, że myśli tak dlatego, ponieważ bardzo lubi profesora Williamsa i obawia się, że Montrose zakręci mu w głowie. Ale czy rzeczywiście tak było?
- Skąd przyszedł ci ten pomysł do głowy? - zapytała niewinne. Westchnął przeciągle i posłał jej świdrujące spojrzenie. 
- Mam oczy i widzę co się dzieje, Noelle - odparł. Reece zacisnęła usta w wąską linię i wbiła spojrzenie w kartkę. Jego wzrok ją peszył, a do głowy przyszła jej głupia myśl, że gdyby nie był profesorem... Nie, nie to głupie. Nie chciała tego nawet wypowiadać w myślach.
Zaległa potworna cisza. Noelle nie mogła jej znieść. Postanowiła ją przerwać, więc wstała, zebrała wszystkie swoje kartki i ruszyła w stronę wyjścia. Cal zareagował błyskawicznie. Wstał, złapał ją za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. 
Przez chwilę oboje byli obok siebie niebezpiecznie blisko. Noelle przełknęła ślinę i z trudem powstrzymała się, aby do niego nie podejść i go nie pocałować. 
- Czy mogę stąd wyjść, profesorze? - zapytała czując, że zrobi coś głupiego jeśli stamtąd nie wyjdzie.Widać było na jego twarzy, że był zaskoczony tym profesorem. W końcu, kiedy byli sami nazywała go po imieniu. 
Kiedy tylko ją puścił, Nelly wyszła szybko z jego gabinetu i jak strzała pomknęła prosto przed siebie. Ledwo mogła złapać oddech, ale brnęła dalej. Na ręku wciąż czuła jego dotyk i zapach perfum, których używał. 
Kiedy wreszcie się zatrzymała, oparła się o zimną ścianę i ze złością uświadomiła sobie, że zachowała się jak idiotka. Co on sobie o niej pomyślał? Jednak najgorsze były te motyle w brzuchu, które rozsadzały ją od środka. 
Nigdy nie była zakochana. Owszem, miała kilku chłopaków, ale żaden nie działał na nią tak jak Cal. Przełknęła ślinę i zaklęła w duchu. Dlaczego ze wszystkich chłopaków w szkole musiał jej się spodobać akurat nauczyciel?
Dlaczego? Dlaczego, dlaczego, dlaczego?!
Co jest z nią nie tak?
Niestety nikt jej na to nie odpowiedział.

_____________________________

Weekend moi drodzy. Nareszcie! ♥

9 komentarzy:

  1. Nowy szablon? Remus <3 Kocham twoje opowiadanie. Jestem niepocieszona i chcę więcej xd Czekam bardzo, bardzo niecierpliwie na następny. Intryguje mnie postać Polynappe ( Mój mózg eksploduje z niewiedzy jeśli nie będzie jej w następnym odcinku! ). Amber x Remus <3

    Przesyłam pozytywną energię, która na pewno przerodzi się w wiele wspaniałych pomysłów.♥
    Pozdrawiam
    Itilien

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, dziękuje, dziękuje <3 Polynappe pojawi się i odegra większą rolę, ale jeszcze nie teraz, bo zaczęłam kilka nowych wątków i muszę do kończyć.
      Ściskam ciepło ;*

      Usuń
  2. Biedna pani Tinley xDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, już się wystraszyłam, że nie ma możliwości komentowania. Ale jak to mówią, co ślepemu po oczach....
    Znalazłam Twoje opowiadanie przypadkowym przypadkiem i strasznie mi się spodobało, masz taki lekki styl pisania. Twoi Huncwoci są cudowni, nie skupiasz się tylko na Lily i Jamesie ale na każdym bohaterze. Remus i Amber uwielbiam ich, nie wiem czy chciałabym żeby coś z tego więcej wynikło, ale bardzo przyjemnie się o nich czyta. I ten pomysł z Upiornymi Gryfonkami i Divami, naprawdę oryginalny. A opis Halloween, pomysł z ogromną dynią nad zamkiem i pociągiem cudowny. Mam niedosyt Lily i Jamesa, zwłaszcza Pottera, bo kocham go skrycie miłością wielką i nieodwzajemnioną:) Czekam na kolejne części:)
    Pozdrawiam
    huncwot-rogata.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie za takie miłe słowa. ♥ Postaram się dodać go więcej choć nic na razie nie obiecuję. ;)
      Całuję ;*

      Usuń
  4. Czekam na kolejny rozdział czekam i czekam i się doczekać nie mogę :;// Kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  5. Super notka chociaż tej o Wróżce Zębuszce nic nie pobije !:)

    OdpowiedzUsuń

Ulica Pokątna

Zwiastun bloga mojego autorstwa.

Zamów Proroka Codziennego