czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 11 - Obrady


          Tessa siedziała właśnie obok Felixa i z zaciekawieniem słuchała jego opowieści o domu. Chwilami wybuchała śmiechem i z radością patrzyła jak się do niej uśmiecha. Chłopak opowiadał właśnie jak zepsuł bratu samolot i ze strachu schował się na cały dzień w krzakach, kiedy Tessa poczuła, że ktoś łapie ją za rękę. Odwróciła się odruchowo i zobaczyła czerwonego ze złości Syriusza. 
- Co ty wyprawiasz, Black? - zapytała z zaskoczeniem. 
- Jest zebranie, T. Normalnie nie uwierzysz! Te jędze, te pokraki, te okropne, plujące jadem, ślizgonki chcą nam odebrać prawo do organizowania imprezy! - krzyknął z oburzeniem. - Avery i Lunio poszli więc do Dropsa żeby to rozstrzygnął i wiesz co się stało? Dumbledore powiedział, że mamy połączyć siły. Rozumiesz?! Połączyć siły! Z nimi! Z tymi plującymi jadem po... - Tessa przerwała mu dalszy wywód. 
- Felix, przepraszam. Jak widzisz sytuacja alarmowa, wynagrodzę ci to wieczorem - powiedziała dając mu całusa w usta, a potem wybiegła z Wielkiej Sali razem z Syriuszem. 
Chłopak wyszczerzył zęby do własnych myśli i z zamachem wbił widelec w pysznego ziemniaka. 
Kiedy Tessa i Łapa dotarli na miejsce, gdzie odbywały się ich zebrania, w całym pokoju panował istny chaos. James i Remus oraz Evans (która na wieść, że Divy chcą odebrać gryfonom frajdę z organizowania Halloween, wściekła się i postanowiła wspaniałomyślnie poprzeć Jamesa) stali ramię w ramię wrzeszcząc coś. Stojąca przed nimi Amber odpowiadała im tym samym, a reszta jej przyjaciółek czyli: Polynappe, Camelia, Alisha oraz Esme kiwały energicznie głowami, a także sypały niezbyt ładnymi epitetami. Nelly stała bezradnie z boku razem wpatrując się w swoje paznokcie. Peter tuż obok chroniąc swoim ciałkiem stolik z jedzeniem. 
Tessa jęknęła ze zgrozą i ruszyła aby ich natychmiast rozdzielić.
- Co wy wyprawiacie?! Spokój, spokój! Lily, James i ty Remusie! Cicho! - wrzasnęła, ale nikt na to nawet nie zareagował. Syriusz posłał jej porozumiewawcze spojrzenie. Wetterlid odetchnęła, weszła na stół i uniosła ręce do góry.
- Mordy w kubeł! - krzyknęła tak głośno, że wszyscy odruchowo zakryli uszy i z zaskoczeniem skierowali na nią wzrok. Avery zacisnęła usta w wąską linię, a jej przyjaciółki zacharczały jakby miały zaraz rzucić się na Tessę i zjeść ją ze smakiem.
- Czego przerywasz nam kłótnie? - zapytał Remus ze zmarszczonymi brwiami.
- Bo jest głupia! No racja organizowanie razem Halloween przez nasze trzy grupy jest dość osobliwym pomysłem, ale przynajmniej spróbujmy! Trzeba nad tym usiąść na spokojnie, wypisać co kto ma przygotować i wszystko omówić razem. A nie wrzeszczeć na siebie. Co wam to da? W szczególności ty Lunatyku. Jesteś Prefektem. Powinieneś dawać przykład. No i jeszcze Evans, ale u niej to już norma -powiedziała z wyrzutem na co Lily warknęła coś pod nosem. Lupin natomiast wzruszył ramionami.
- Tessa co ja poradzę, że na jej widok chce mi się krzyczeć - powiedział bezradnie. No i oczywiście miał absolutną rację.
- Zamknij się! - odpowiedziała Amber ze zmarszczonymi brwiami. Wetterlid uniosła ręce do góry.
- Dobra, spokój! Ustawcie stoły. Zaczynamy obrady! - zawołała tonem nieznoszącym sprzeciwu. Pół godziny później zostały zsunięte trzy stoły. Przy każdym z nich zasiadły oddzielne frakcje. Kiedy wszyscy siedzieli już w miarę wygodnie, Tessa wstała i uderzyła ręką w stół.
- W takim razie zaczynamy. James przedstaw plan - powiedziała kiwając głową z uśmiechem w stronę gryfona.
- Oczywiście - mruknął i wyjął z pod stołu makietę. Przedstawiała ona Hogwart i błonia. A nad nim szyny z kolejką górską. - Zanim tak chamsko wprosiłyście się do przygotowań my zdążyliśmy zrobić już plan jak będzie cała impreza mniej więcej wyglądać. I nawet nie myśl Avery, że coś w tym zmienisz bo kolejkę już załatwiliśmy. Jest nieduża, ale powiększymy ją zaklęciem, więc spokojnie pomieści całą gromadę Hogwartczyków. Szyny załatwi nam Dumbledore, więc nawet nie myśl o tym, aby coś zmieniać.
- No dobra - mruknęła niechętnie. - W takim razie kolejka zostanie. Ale ja zajmę się dekoracjami.
- No co ty! - krzyknęła z oburzeniem Noelle. - Przecież to ja, Tessa i Lily, która powiedziała, że nam pomoże, miałyśmy się tym zająć - wszyscy spojrzeli na Wetterlid.
- Co za problem. My zajmiemy się ozdabianiem szkoły, a wy kolejki - odparła. Avery zamilkła na chwilę, a potem pokiwała z zadowoleniem głową.
- Zgadzam się. A co z jedzeniem? - zapytała po chwili. Polynappe poderwała się do góry.
- Ja jestem za to odpowiedzialny - wyszeptał cicho Peter zanim dziewczyna zdążyła coś powiedzieć. Nappe spojrzała na niego zimno.
- W takim razie ci pomogę. Po twoim brzuchu widać, że nie umiesz się powstrzymać przed jedzeniem. Dopilnuję abyś nie zjadł wszystkiego co przygotują skrzaty na Halloween - powiedziała po chwili. Reszta kiwnęła zgodnie głową. Dalszy przebieg obrady był w miarę spokojny. Kilka razy Amber pokłóciła się z Remusem, ale na szczęście obyło się bez rękoczynów.
Kiedy spotkanie się skończyło wszyscy rozeszli się w swoje strony. Został jedynie Lupin, który spojrzał z westchnieniem na szkic plakatu. Wziął drugą kartę, ołówek i po kilku minutach spojrzał na swoje dzieło. Nawet nie zauważył, kiedy Amber weszła do pokoju, gdyż zapomniała swojej torebki. Zakradła się cicho i zacmokała z aprobatą na widok dzieła Lupina.
- No, no nawet nieźle to wygląda. Ale nie podoba mi się, że gryf jest tak bardzo wyeksponowany. No i twarz Śmierci powinieneś trochę poprawić. A tą kolejkę mógłbyś jakoś ozdobić... - mruczała wytykając każdy szczegół jego pracy. Remus wreszcie westchnął zirytowany i rzucił jej wrogie, milczące spojrzenie, licząc, że zrozumie i opuści cudze terytorium, ale równie dobrze mógłby żądać od ściany żeby się odsunęła. Dlatego też zerwał się z krzesła, zebrał ze sobą swoje szkice oraz ołówek i wstał powoli.
- Skoro wszystko ci nie pasuje to może ty zrobisz to lepiej. Z chęcią zobaczę twoją propozycję - powiedział usiłując mówić spokojnie. Avery z zadowoleniem uniosła brwi.
- Przyjmuję wyzwanie - powiedziała mierząc go wzrokiem. Lunatyk uśmiechnął się kpiąco pod nosem i wyszedł z pokoju nawet na nią nie patrząc. Amber zacisnęła usta i wybiegła z pomieszczenia. Musiała zrobić idealny plakat i zetrzeć mu ten idiotyczny uśmieszek z twarzy.
- Jeszcze zobaczysz - mruknęła pod nosem z mściwą satysfakcją.

* * *

Nelly szła korytarzem wzdychając co chwilę. Nie lubiła Amber i w ogóle ten pomysł robienia z nią Halloween był szczytem głupoty, ale co miała zrobić? Skoro dyrektor tak kazał to ona nie miała prawa mu się sprzeciwiać. 
Skręciła w lewo i w tej samej chwili poczuła, że na kogoś wpadła. Zderzyli się głowami, a Nelly upadła zaskoczona. Jęknęła głośno i złapała się za bolące miejsce. 
- Nelly? Wszystko w porządku? - usłyszała głos Cala. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się szeroko na jego widok choć nie powinna. W końcu ją staranował. Albo to ona jego. No, nieważne. 
- Tak, tak. W porządku - powiedziała.. Profesor zmarszczył brwi i dotknął delikatnie jej czoła. Noelle skrzywiła się. 
- Właśnie widzę. Chodź, zabiorę cię do pani Elsy - odparł pomagając jej wstać z ziemi. Reece próbowała się z tego wywinąć mówiąc, że wszystko z nią w porządku. Mężczyzna jednak nie pozwolił jej na to i zaciągnął do Skrzydła Szpitalnego. Kiedy dotarli do środka, Elsy niestety nie było. Cal rozejrzał się po pomieszczeniu i ruszył w stronę szafki z przeróżnymi eliksirami i maściami. Wzrokiem poszukał małego niebiesko pudełeczka. Kiedy je znalazł uśmiechnął się z zadowoleniem i ruszył w stronę Noelle.
- Nie mam tak delikatnych dłoni jak pani Elsa - ostrzegł od razu i odkręcił wieczko pudełka. Następnie nałożył na palce trochę niebieskiej mazi i delikatnie zaczął smarować pulsujące miejsce na jej czole. Cal był tak blisko niej, że bez problemu mogła policzyć piegi na jego twarzy. Na chwilę ich spojrzenia się spotkały i Reece poczuła, że robi jej się sucho w gardle. 
- Skąd wiesz, że ta maść mi pomoże? - zapytała szybko. Mężczyzna uśmiechnął się. 
- Miałem zostać Uzdrowicielem jak mój ojciec, ale chęć nauczania była silniejsza ode mnie, więc rzuciłem medycynę i zostałem nauczycielem - powiedział z uśmiechem. Dziewczyna spojrzała na niego z zaskoczeniem. 
- Nie wierzę, że zrezygnowałeś z ratowania ludzi dla nauczania rozwydrzonych dzieciaków - mruknęła z rozbawieniem. Mężczyzna wzruszył ramionami. 
- Gotowe - oznajmił. Przez chwilę Nelly czuła tylko zimno na czole, a potem ku swojemu zdziwieniu jej czoło zrobiło się ciepłe, a zaczerwienienie znikło. Gryfonka spojrzała w lustro i uśmiechnęła się z zachwytem. 
- Dziękuje! - powiedziała radośnie i odruchowo przytuliła nauczyciela. Trwało to tylko chwilę bo natychmiast od niego odskoczyła i zaczerwieniła się aż po uszy.
- Ojej, ja przepraszam... To niechcący... Ja... - zaczęła się jąkać, ale Cal uniósł lekceważąco dłoń. 
- W porządku. Nic się nie stało, Nelly - powiedział puszczając jej oko, a potem wyszedł zostawiając ją z mętlikiem w głowie.
Wielkim, wielkim mętlikiem.

___________________________________

Zakochałam się w serialu, pt. Orphan Black. Ogląda ktoś? Jestem pełna podziwu dla głównej aktorki. Tatiana Maslany zagrała każdą z kilkunastu postaci po prostu perfekcyjnie. Do tego każda jest zupełnie inna. Nie mogę doczekać się trzeciego sezonu. ♥

3 komentarze:

  1. Hahahah, Syriusz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Mam nadzieję, że Amber nie jest zbyt dobrym rysownikiem :)
    Podziwiam cię za to jak piszesz, jak lekko i ciekawie

    Kiedy następny rodzial, bo już nie mogę się doczekac?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 31 lub 1. Jeszcze nie wiem. Zobaczę jak się wyrobię. ;)

      Usuń

Ulica Pokątna

Zwiastun bloga mojego autorstwa.

Zamów Proroka Codziennego