piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 6 - Bestia


          Syriusz Black siedział wygodnie na kanapie w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. W ręku trzymał dwa urocze plastry z Hipogryfami, na które wpatrywał się z grymasem bólu na twarzy. 
Otóż stała się rzecz straszna. Black obtarł sobie nogi. Biedak tak się cieszył, że ma nowe, super, ekstra buty, a one go obtarły. I gdzie tu jest sprawiedliwość? No nie ma! Najzwyczajniej w świecie nie ma. 
Westchnął przeciągle i krzywiąc się załatał plastrami swoje rany. Miał zamiar jeszcze trochę się nad sobą poużalać, ale jego wzrok przykuła Tessa, który niczym sęp polujący na zwierzę, krążyła po pokoju. Z początku miał wrażenie, że czegoś szuka, ale gdy zobaczył jak uważnie spogląda na chłopaków aż się przestraszył. 
Wetterlid chwilę jeszcze chodziła w kółko, a potem usiadła obom Blacka, który miał niewyraźną minę. Westchnęła ciężko, zupełnie jakby przebiegła maraton i spojrzała na Łapę. 
- Widziałeś Felixa McDonalda? - zapytała. Syriusz wytężył wzrok i zmarszczył brwi. 
- A po co ci Felix? - zapytał patrząc na nią bardzo uważnie. Tessa była pewna, że jeszcze chwila, a wywierci jej dziurę w brzuchu. Oj, niedobrze. 
- Powiedział, że pomoże mi odrobić pracę domową z Transmutacji. Byłam nawet w Bibliotece i przyniosłam książki, a jego nigdzie nie ma. Tak to już jest z facetami! - zawołała zachmurzona. Syriusz uniósł brwi. 
- Od kiedy ty się pracą domową od Minerwy przejmujesz? 
- Przejmuję. No może nie tak bardzo jak Remus czy Nelly, ale nie o to chodzi. Myślałam, że może by tak... Felix jest fajny... I tego... - zaczęła niemrawo. Syriusz walnął się dłonią w czoło. 
- Na Merlina, Tessa! Daj spokój. Dopiero kilka dni od rozpoczęcia roku minęło, a ty już się za chłopakami uganiasz. Nie ładnie, T! - zawołał. Kilka sposób spojrzało na nich z rozbawionymi minami, na co Wetterlid zmarszczyła brwi i walnęła Blacka ozobną poduszką. 
- Nie denerwuj mnie, Syriuszu. Nie mam nastroju - zawołała. Łapa machnął na to ręką i zaczął ją łaskotać. Efekt był natychmiastowy. Zaczęła się śmiać i wiercić aż oboje spadli z kanapy. Niestety Tessa przez przypadek walnęła Syriusza w nogę. Ten zawył okropnie jakby obdzierano go ze skóry. 
- Wetterlid! Buty mnie obtarły, a ty mnie jeszcze dobiłaś! - zawołał. Tess potargała go po głowie i zrobiła niewinną minę. 
- Przepraszam, Łapciu. To przez przypadek... Jak chcesz to możemy odrobić razem Transmutację. Felix i tak się nie zjawi - odparła ze skruchą. Syriusz zastanawiał się chwilę, a potem kiwnął głową. 
- Dobra. Czekaj tu! - krzyknął i popędził do swojego dormitorium po pergamin. Co dziwne zapomniał całkowicie o bólu i o wyrzutach, które miał wyrzucić Tessie. Ale wiadomo było, że tak to się skończy. Wetterlid była osobą, na którą nie można się długo gniewać. 

* * *

Lily Evans siedziała samotnie w Bibliotece przeglądając ze znudzeniem książkę. Tessa miała uczyć się z Felixem, a Nelly poszła na dodatkowe lekcje do Cala. Dlatego też Ruda nie miała nic do roboty. Ale wolała nie kusić losu bo wiedziała, że urodziła się pod pechową gwiazdą i Potter mógł się pojawić na horyzoncie w każdej chwili. Dlatego skryła się w Bibliotece, w miejscu, które James omijał zawsze szerokim łukiem. 
Westchnęła po raz kolejny tego dnia i uniosła wzrok. Nad nią stał Bastian Frehley. Anioł Stróż, który pomógł jej wtedy w pociągu. Evans uśmiechnęła się zaskoczona i gestem wskazała krukonowi miejsce obok siebie. 
- Przyszedłeś się uczyć? - zapytała spoglądając na niego. 
- Raczej sobie to wmawiać. Nie mam na to kompletnie ochoty, ale jak trzeba to trzeba - odparł z uroczym uśmiechem. Evans przyznała mu rację. Na chwilę zapadła cisza. Bastian spojrzał na książki, potem na Rudą i machnął ręką. 
- A co tam, chodź Lily. Zapraszam cię na spacer po błoniach skoro oboje nie mamy chęci do nauki - powiedział na co Evans przystała z wielką ochotą. Oboje śmiejąc się i gadając o szkole doszli do rozłożystego dębu. Następnie wygodnie rozłożyli się pod nim i dokończyli temat, który omawiali.
James Potter szedł właśnie zadowolony do chatki Hagrida. Doszedł do wniosku, że to już czas odwiedzić starego przyjaciela. Specjalnie na tą okazję opróżnił kieszenie, aby w razie czego schować tam skamieniałe ciasteczka Hagrida. Wziął też ze sobą mały garnuszek czekolady, którą olbrzym tak bardzo uwielbiał.
Gwiżdżąc pod nosem był już na błoniach, kiedy jego uwagę przykuła ruda czupryna Evans. Pewny, że siedzi tam z Tessą lub Nelly, postanowił, że zapyta czy nie chcą iść z nim do Hagrida. Był już niedaleko, kiedy spostrzegł, że siedzi tam jakiś chłopak! Jego zaskoczenie było tak okropne i tak wielkie, że na chwilę zapomniał, gdzie się znajdował. Nie mógł uwierzyć, że Evans tak szybko przystąpiła do planu działania i już kilka dni po rozpoczęciu roku znalazła sobie towarzysza do pogawędek. Przez myśl mu nawet nie przechodziło, że ten chudy blondasek mógłby być dla niej kimś więcej niż kolegą. Zaraz w jego głowie zaroiło się od czarnych scenariuszy pokazujących jego stojącego z boku, a Evansównę i tego typa na pierwszym planie, gruchających jak dwa gołąbeczki. Przez to wszystko jego poziom zazdrości najwyraźniej bardzo się podniósł. Zły i strasznie ciekawy zastanawiał się o czym oni tak rozprawiają. Zaczął również żałować, że nie ma przy sobie peleryny niewidki. Nie było jednak czasu, aby iść po nią do dormitorium. Obawiał się, że w czasie jego nieobecności ten typek mógłby zrobić jakiś ruch, który nie spodobałby się zarówno jemu jak i Evans. W takiej sytuacji byłby zmuszony, aby odpędzić tego chłystka daleko stąd. Zostałby bohaterem, a Lilka z wdzięczności rzuciłaby mu się w ramiona. Ach, jakie to byłoby piękne!
Dlatego też napędzony wewnętrzną siłą podkradł się do dębu i schował w krzaki. Oboje byli tak zajęci sobą, że choćby się paliło to i tak nie przerwaliby rozmowy, co bardzo nie spodobało się Potterowi. Wytężył słuch i skulony, usiadł cichutko jak myszka pod miotłą.
- Wiesz, Lily. Nie wiem czego ty jesteś tak na tego Pottera zawzięta. On chyba naprawdę cię kocha. Nie przyszło ci to kiedyś do głowy? Inaczej przestałby się tobą interesować już dawno temu - powiedział chłopak na co Jamesa popadły wątpliwości. Chyba jest po jego stronie. Może nie potrzebnie tak surowo go ocenił? Przerwał jednak swoje rozmyślania. Musiał usłyszeć odpowiedź Evans i to bardzo dokładnie.
- Daj spokój, Bastian! Chyba nie mówisz poważnie? Potter to skończony idiota. A co tam! To krwiożercza bestia bez serca. Nie wiem dlaczego tak się na mnie uwziął. Ma przecież te tłumy swoich fanek! Naprawdę nikomu nie życzę spotkać takiego Pottera na drodze - odparła śmiejąc się. Blondasek tylko się uśmiechnął i skierował rozmowę na inny temat, ale Rogacz wiedział już wszystko było mu potrzebne. Odpowiedź Evans była dla niego ciosem prosto w serce. Najgorszą zdradą! Tak podle jak wtedy to chyba się jeszcze nigdy nie czuł. Nawet wtedy jak ciotka Gertruda usłyszała jak wyśmiewa się z jej kokardki na głowie.
Przez tą całą Evans stracił kompletnie chęci do życia. Najchętniej ruszyłby do akcji i obił temu całemu Bastanowi gębę. Ale za co? W końcu on nic nie zrobił. To ten Rudy tyranozaur złamał mu serce. Wycofał się cichutko czując, że ma na policzkach czerwone plamy ze złości. Wiedział, że Lily nie przepadała za nim zbytnio, ale nigdy nie spodziewał się, że powie iż jest on krwiożerczą bestią bez serca. To był cios poniżej pasa dla biednego Rogacza. Wyswobodził się z krzaków, które nieźle poharatały mu buzię i zaklął widząc, że porwał sobie koszulę. Odwrócił się jeszcze i posłał lodowate spojrzenie Evans, którego dziewczyna niestety nie mogła ujrzeć i wrócił z powrotem do szkoły. O odwiedzeniu Hagrida i podarowania mu słoiczku z czekoladą nie było nawet mowy. Musiał przełożyć to spotkanie. A wszystko przez kogo?
No oczywiście, że przez tą wredną, rudą Evans!

* * *

Tymczasem kiedy Tessa i Syriusz odrabiali lekcje, Evans świetnie się bawiła, a James przeżywał zawód miłosny, Nelly z zeszytem i książką w ręku zapukała niepewnie do drzwi gabinetu Cala Walkera. 
Strasznie cieszyła się, że będzie miała z nim dodatkowe lekcje. Miał w sobie coś takiego, że w jego towarzystwie można było czuć się naprawdę swobodnie. Obawiała się jednak, że zrobi z siebie straszną idiotkę czego nie chciała. Głupio było się przyznać jej samej przed sobą, ale Cal był naprawdę przystojny i podobał się Nelly tak samo jak reszcie tych głupich gąsek. Wystarczyło tylko jedno jego spojrzenie, a jej robiło się słabo. Było to dość nowym doświadczeniem ze względu na to, że nigdy wcześniej czegoś takiego nie czuła. Jakby nie mógł być starszy o trzydzieści lat, ale nie oni musieli zatrudnić takiego młodego nauczyciela. To wszystko celowo. Jak nie okropny przymuł plujący jadem to teraz anioł ze słodkimi oczami. Na Merlina, za jakie grzechy?, pomyślała Nelly. Zapukała ponownie i już miała odejść, kiedy Williams niespodziewanie otworzył drzwi i zaprosił ją gestem do środka. 
- Przepraszam! Nie miałem czasu się rozpakować. Wybacz ten bałagan - rzekł kiedy znalazła się już w środku. Noelle z zaciekawieniem rozejrzała się po gabinecie. Ściany miały kolor granatowy przypominający morze. Na środku stało biurko z mahoniu, a na nim sterty papierów, stolik koło okna oraz regał. Tuż pod nim stało ponad pięć pudełek zapełnionych po brzegi książek w przeróżnych okładkach. Nelly uśmiechając się niepewnie usiadła przy stoliku i rozłożyła swoje szpargały.
- Pięknie tu. A te ściany. Przypominają morze - powiedział przerywając ciszę. Cal dostawił sobie krzesło, a oczy mu się zaświeciły. 
- Dziękuję bardzo, Noelle. Szczerze mówiąc twoje włosy pomogły mi w wyborze koloru - odparł ze śmiechem, ale po chwili spoważniał. - No, to dawaj te książki. Zaczniemy materiał od podstaw. Głowa do góry. Numerologia to świetny przedmiot. 
- Zobaczymy - rzuciła z uśmiechem. Cal spojrzał na nią i kazał odtworzyć jej na stronie czwartej. 
Zapowiadały się bardzo pracowite dwie godziny.

_____________________________________

Tak, kochani! Wreszcie... Wakacje, wakacje, wakacje <3 Rozdział z dedykacją dla mojej przyjaciółki, Angeliki ♥ Dziękuje słońce za takie ciepłe słowa o tym opowiadaniu. ;*
Pozdrawiam! 

6 komentarzy:

  1. Zła Evans!!! Jak ona mogła zranić tak Rogacza ;[

    OdpowiedzUsuń
  2. Tessa i Syriusz <3 Kurde, kocham ich <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww, piąteczka! Też ich kocham. Skromnie przyznam, że postać Tessy świetnie mi wyszła :D

      Usuń
  3. Ja również uważam że Tessa jest swietna postacia.
    Twój blog jest świetny lekki i bardzo zabawny

    OdpowiedzUsuń
  4. Zła Lilka! Krwiożercza bestja - co takiego jej Rogatek zrobił?

    OdpowiedzUsuń

Ulica Pokątna

Zwiastun bloga mojego autorstwa.

Zamów Proroka Codziennego