James razem z Syriuszem dotarł na dworzec Kings Cross jakieś kilka minut później. Przed wejściem oboje musieli jednak zejść ze swoich mioteł. Nie byli z tego powodu zbytnio uradowani. Oni musieli się ukrywać przed mugolami, a ci niewdzięcznicy zastawiali im tylko drogę na ten cholerny peron. Potterowi nie podobało się, że ktoś go ciągle pcha. Zdenerwował się porządnie kiedy jeden gruby jegomość dźgnął go parasolką w brzuch. Rozumiecie?! W brzuch!
To go rozzłościło do reszty, ale na szczęście grubego jegomościa uratował Syriusz. Zawołał, że widzi na horyzoncie państwo Evans. Potter poskoczył jak oszalały. Potargał włosy i szybkim krokiem podbiegł do swoich przyszłych teściów.
- Dzień dobry pani Mary! Cudownie pani dziś wygląda, ta torebka jest teraz na topie. No i witam pana, panie Evans! Bardzo gustowny zegarek, naprawdę! - zawołał James z uroczym uśmiechem. Syriusz stojący obok niego zachichotał za co Rogacz zmroził go wzrokiem. Państwo Evans, może mniej entuzjastycznie, ale również z uśmiechem, przywitali gryfonów i kazali im przy okazji uważać na Lily. Potter słysząc to pokiwał entuzjastycznie głową i zasalutował.
- Niech się państwo nie martwią. Liluś jest pod moją opieką i proszę mi wierzyć, że będę na nią uważał. Przez cały dzień i noc! - zawołał bardzo poważnie. Następnie skinął głowę na Łapę i oboje żegnając się w biegu przeszli przez ścianę na peron 9 i 3/4.
Potterowi zrzedła mina kiedy zobaczył, że pociąg zaczął już ruszać. Krzyknął w stronę Syriusza i oboje ruszyli przed siebie wrzeszcząc i wlokąc za sobą biedne kufry. Kilku czarodziei poczęstowało ich bardzo zdegustowanym spojrzeniem. Oni bowiem opłakiwali tutaj swoje pociechy, które znów opuściły ich na dziesięć cholernie długich miesięcy, a ci dwaj chłopcy tak bezczelnie im w tym przeszkadzali! Pewna gruba pani zaczęła nawet machać w ich stronę wielką torebką. James uchylił się przed nią, ale Syriusz nie miał tyle szczęścia. Dostał w głowę i jęknął głośno.
Potter ruszył głową i pociągnął przyjaciela za ramię. To znaczy uszczypnął jak najmocniej i ruszył szybciej do przodu. Łapa zapomniał natychmiast o swojej krzywdzie i z grymasem na twarzy ruszył za Rogaczem. Złość tak dodała mu skrzydeł, że popchnął Pottera w stronę wejścia do pociągu.
Stał tam dzięki Merlinowi Remus, który wyciągnął dłoń i złapał Rogacza. Syriusz wrzucił do środka swój kufer i już miał zostać wciągnięty przez przyjaciół, kiedy pociąg niespodziewanie przyspieszył. Łapa wrzasnął i złapał się wystającego uchwytu.
- Aaa, chłopaki ratujcie mnie! Ja zginę śmiercią tragiczną! - zawołał z przerażeniem. James kazał Lunatykowi i Peterowi, który właśnie przyszedł, trzymać go za nogi. Następnie na leżąco podsunął się do wyjścia wyciągnął dłoń w stronę Syriusza.
- Złap mnie, Łapa! Szybko! - krzyknął.
- Chyba żeś zdurniał do reszty, Potter! Nie mogę!
- Możesz! Jeśli to zrobisz to... To oddam ci Aurorę Scring z mojej kolekcji kart!
- Obiecujesz?
- Tak!
- No dobra! - zawołał Syriusz. Otworzył jedno oko i przełknął głośno ślinę. Następnie wziął głęboki oddech i puścił się jedną ręką. Wrzeszcząc jak baba złapał wreszcie rękę Pottera. Następnie puścił drugą i z dzikim okrzykiem został wciągnięty przez przyjaciół do środka. Wylądował na biednym Remusie, który zastygł z twarzą wygiętą w niemym okrzyku.
- Ja żyję! - wrzasnął Black. - Potter dawaj moją kartę! - dodał zwracając się w stronę Jamesa, który rozmasowywał właśnie swój bolący tyłek.
- Uratowaliśmy ci życie! Może byś tak powiedział chociaż krótkie dziękuję? - odparł obrażonym tonem. Syriusz spojrzał na niego.
- No racja. Gdzie moje maniery? - zapytał rzucając się na Pottera. James zastygł nie wiedząc co robić. Łapa dopadł go i zaczął czule ściskać. Co prawda chciał chyba przy okazji zmiażdżyć mu żebra, ale to nic. James to prawdziwy mężczyzna. Nawet nie jęknął!
- Oddam ci tą kartę! Jest w mojej kieszeni! - zawołał wreszcie. Nie dał rady już dłużej wytrzymać. Syriusz oderwał się od niego i zaczął przeszukiwać jego kieszenie. Kiedy chciał zejść niżej, Potter ze strachem odskoczył w bok.
- Zabieraj to! - krzyknął rzucając mu kartę. Łapa złapał ją łapczywie zupełnie jakby był na głodzie. James odetchnął z ulgą i pomógł wstać Remusowi. Następnie razem jęcząc i kwicząc podnieśli Petera.
- Chyba przytyłeś przez te wakacje! - zawołał Rogacz patrząc na przyjaciela. Widząc jak na policzki chłopaka wpływa powoli czerwień, walnął go w ramie. - To dobrze! Mężczyzna powinien mieć masę! - zawołał. Peter na te słowa wypiął brzuch i uśmiechnął się. Lupin zachichotał pod nosem i gestem wskazał przyjaciołom stronę, w którą powinni się udać.
- Chodźcie! Zajęliśmy wam przedział z dziewczynami. Innych miejsc nie było - powiedział Lunatyk. James wytrzeszczył oczy.
- Nie, żartujesz! Będę siedział w jednym pomieszczeniu z Lilunią?! Evans, nadchodzę! - zawołał głośno. Następnie nie czekając już nawet na resztę, popędził prędko w stronę przedziału.
Lily Evans siedziała w przedziale tuż pod oknem. Z beznamiętnym wyrazem twarzy przyglądała się jak krajobraz za szybą zmienia się. Delektowała się ciszą i spokojem jakie panowały w pomieszczeniu. Oczywiście wiedziała, że to nie potrwa to długo. Remus z Peterem poszli poszukać resztę Huncwotów (czyli tą gorszą połowę ma się rozumieć) i zaraz Evans wiedziała, że zaraz w przedziale zrobi się tłoczno, duszno i dużo Pottera. Niestety.
Słysząc nagły krzyk, Lily odwróciła się szybko i spojrzała na Tessę, która trzymała w ręku książkę. Jej usta ułożyły się w idealny kształt litery O. Jedną rękę położyła na piersi i spojrzała na swoje przyjaciółki.
- Brandon ja wreszcie pocałował! - zawołała radośnie wpatrując się w Lilkę i Nelly. Ta druga wywróciła tylko wymownie niebieskimi oczami i wróciła do piłowania paznokci. Natomiast Evans przyjrzała się przyjaciółce bardzo uważnie.
- Znów czytasz te swoje dzikie romanse? - zapytała z niesmakiem. Tessa spojrzała na nią oburzona. Zmarszczyła swoje jasne brwi i odrzuciła blond włosy do tyłu w buntowniczym geście.
- Jakie dzikie romanse? One są piękne! Ja też bym chciała przeżyć taką historię jak Bran i Melissa. Oboje podróżują i mają siebie dość, a potem...
- A potem proszę skończ, bo nie mam zamiaru znów tego słuchać, Tess. Znalazłabyś sobie prawdziwego chłopaka, a nie gadała tylko o tych swoich głupich romansach - powiedziała rozbawiona Noelle. Tessa zamknęła książkę z głośnym trzaskiem i przycisnęła ją mocno do piersi.
- A ty być skończyła się wygłupiać i pomalowała włosy na swój naturalny kolor - odparła urażona. Lily zachichotała.
- Naturalny kolor włosów Nelly? A jaki to był? Czekaj, niech pomyślę. Był już różowy, zielony, pomarańczowy i fioletowy. Innego nie było. Z pewnością - powiedziała uśmiechając się.
- Oczywiście, że był. Miałam kiedyś brązowe włosy, ale nigdy jakoś mi nie pasowały. Przez lata szukałam koloru, które będzie dla mnie doskonały. Najgorszy chyba był ten zielony, ale to nic. Niebieski zostaje moim kolorem. Definitywnie - odparł kiwając głową. Tessa spojrzała na nią z uniesionymi brwiami. Zawsze to mówiła. Co roku był ten jeden kolor. A potem i tak zawsze go zmieniała. Chociaż ten ma być ostatnim, więc może i tak będzie. Kto wie?
Tessa zapomniała o całej swojej złości. Położyła Kamyczki miłości niemalże z namaszczeniem na siedzeniu i spojrzała w stronę dziewczyn.
- O, czyli to będzie twoje postanowienie na nowy rok szkolny? - zapytała wreszcie uśmiechając się. Nelly kiwnęła głową.
- Będą musiała się wziąć do roboty jeśli chodzi o oceny. Naprawdę nie wiem jak ja zdałam SUMy, ale z OWTMami tak łatwo nie pójdzie - odparła wzdychając. - A ty Lily?
- Trzymać się jak najdalej od Pottera, oczywiście - mruknęła cicho. Tessa zaśmiała się.
- Dajcie spokój! Co to za postanowienia? Ja na przykład na cel wezmę sobie jakiegoś przystojniaka i się w nim zakocham. Tylko którego? - zapytała drapiąc się po ślicznej główce. Lily i Noelle spojrzały na siebie i po chwili wybuchły głośnym śmiechem.
- Jak tylko będziemy w Hogwarcie to zrobimy dla ciebie listę chłopaków - powiedziała niebieskowłosa. Tessa uśmiechnęła się.
- Dzięki! - zawołała radośnie. W tej samej chwili drzwi do przedziału otworzyły się z głośnym hukiem. Trzy gryfonki uchyliły się błyskawicznie. Po chwili do środka wbiegł James we własnej osobie. Z rozanielonym uśmieszkiem na twarzy wyglądał jak małe, niewinne dziecko. Evans wiedziała jednak lepiej co skrywa się pod tą maską i nie dała się oszukać. Zanim Potter zdążył ją złapać w ramiona, Lily wyśliznęła mu się i stanęła szybciutko przy drzwiach.
- Wybaczcie, ale muszę iść do toalety - powiedziała z teatralnym uśmiechem. James walnął się pięścią w pierś i wyprostował jak struna.
- Nie obawiaj się moja damo, będę ci towarzyszył i żadne zło tego świata nie dotknie twego pięknego lica - oświadczył uroczyście James.
- Nie, nie trzeba. Sama dam sobie radę - odparła z istnym spokojem. Brawo, Evans! Należy ci się piwo!
- Ale ja ci pomogę jak tylko będziesz chciała... - mruknął cichutko pod nosem. Lily nie wytrzymała i zagotowała się ze złości. Alarm Rudej Wiedźmy! Potter schował się szybko za Syriusza, który stał na środku skołowany.
- Idę do kibla. Jestem dużą dziewczynka. Dam sobie radę! - zawołała wściekle i szybkim krokiem wymaszerowała z przedziału. Rogacz otarł niewidzialny pot z czoła i odetchnął z ulgą.
- A już myślałem, że mnie moja Lilunia pożre! To chyba coś znaczy, prawda? Myślę, że ona coś do mnie czuje - oznajmił James. Black wywrócił oczami i rozsiadł się wygodnie między Tessą, a Nelly.
- Co tam, moje panie? - zapytał z iście czarującym uśmiechem. Obie prychnęły w tej samej chwili i odwróciły się od Łapy. James, który dopiero otrząsnął się ze swoich myśli, spojrzał na Noelle i zamarł bez ruchu.
- Na Merlina, smerfy uciekły z wioski! - zawołał z przejęciem i schował się za Peterem, który ze strachu aż ścisnął pieguska.
I jak się podoba? Myślę, że wyszedł mi nawet znośnie. Co sądzicie?
Pozdrawiam ciepło!
- Niech się państwo nie martwią. Liluś jest pod moją opieką i proszę mi wierzyć, że będę na nią uważał. Przez cały dzień i noc! - zawołał bardzo poważnie. Następnie skinął głowę na Łapę i oboje żegnając się w biegu przeszli przez ścianę na peron 9 i 3/4.
Potterowi zrzedła mina kiedy zobaczył, że pociąg zaczął już ruszać. Krzyknął w stronę Syriusza i oboje ruszyli przed siebie wrzeszcząc i wlokąc za sobą biedne kufry. Kilku czarodziei poczęstowało ich bardzo zdegustowanym spojrzeniem. Oni bowiem opłakiwali tutaj swoje pociechy, które znów opuściły ich na dziesięć cholernie długich miesięcy, a ci dwaj chłopcy tak bezczelnie im w tym przeszkadzali! Pewna gruba pani zaczęła nawet machać w ich stronę wielką torebką. James uchylił się przed nią, ale Syriusz nie miał tyle szczęścia. Dostał w głowę i jęknął głośno.
Potter ruszył głową i pociągnął przyjaciela za ramię. To znaczy uszczypnął jak najmocniej i ruszył szybciej do przodu. Łapa zapomniał natychmiast o swojej krzywdzie i z grymasem na twarzy ruszył za Rogaczem. Złość tak dodała mu skrzydeł, że popchnął Pottera w stronę wejścia do pociągu.
Stał tam dzięki Merlinowi Remus, który wyciągnął dłoń i złapał Rogacza. Syriusz wrzucił do środka swój kufer i już miał zostać wciągnięty przez przyjaciół, kiedy pociąg niespodziewanie przyspieszył. Łapa wrzasnął i złapał się wystającego uchwytu.
- Aaa, chłopaki ratujcie mnie! Ja zginę śmiercią tragiczną! - zawołał z przerażeniem. James kazał Lunatykowi i Peterowi, który właśnie przyszedł, trzymać go za nogi. Następnie na leżąco podsunął się do wyjścia wyciągnął dłoń w stronę Syriusza.
- Złap mnie, Łapa! Szybko! - krzyknął.
- Chyba żeś zdurniał do reszty, Potter! Nie mogę!
- Możesz! Jeśli to zrobisz to... To oddam ci Aurorę Scring z mojej kolekcji kart!
- Obiecujesz?
- Tak!
- No dobra! - zawołał Syriusz. Otworzył jedno oko i przełknął głośno ślinę. Następnie wziął głęboki oddech i puścił się jedną ręką. Wrzeszcząc jak baba złapał wreszcie rękę Pottera. Następnie puścił drugą i z dzikim okrzykiem został wciągnięty przez przyjaciół do środka. Wylądował na biednym Remusie, który zastygł z twarzą wygiętą w niemym okrzyku.
- Ja żyję! - wrzasnął Black. - Potter dawaj moją kartę! - dodał zwracając się w stronę Jamesa, który rozmasowywał właśnie swój bolący tyłek.
- Uratowaliśmy ci życie! Może byś tak powiedział chociaż krótkie dziękuję? - odparł obrażonym tonem. Syriusz spojrzał na niego.
- No racja. Gdzie moje maniery? - zapytał rzucając się na Pottera. James zastygł nie wiedząc co robić. Łapa dopadł go i zaczął czule ściskać. Co prawda chciał chyba przy okazji zmiażdżyć mu żebra, ale to nic. James to prawdziwy mężczyzna. Nawet nie jęknął!
- Oddam ci tą kartę! Jest w mojej kieszeni! - zawołał wreszcie. Nie dał rady już dłużej wytrzymać. Syriusz oderwał się od niego i zaczął przeszukiwać jego kieszenie. Kiedy chciał zejść niżej, Potter ze strachem odskoczył w bok.
- Zabieraj to! - krzyknął rzucając mu kartę. Łapa złapał ją łapczywie zupełnie jakby był na głodzie. James odetchnął z ulgą i pomógł wstać Remusowi. Następnie razem jęcząc i kwicząc podnieśli Petera.
- Chyba przytyłeś przez te wakacje! - zawołał Rogacz patrząc na przyjaciela. Widząc jak na policzki chłopaka wpływa powoli czerwień, walnął go w ramie. - To dobrze! Mężczyzna powinien mieć masę! - zawołał. Peter na te słowa wypiął brzuch i uśmiechnął się. Lupin zachichotał pod nosem i gestem wskazał przyjaciołom stronę, w którą powinni się udać.
- Chodźcie! Zajęliśmy wam przedział z dziewczynami. Innych miejsc nie było - powiedział Lunatyk. James wytrzeszczył oczy.
- Nie, żartujesz! Będę siedział w jednym pomieszczeniu z Lilunią?! Evans, nadchodzę! - zawołał głośno. Następnie nie czekając już nawet na resztę, popędził prędko w stronę przedziału.
* * *
Lily Evans siedziała w przedziale tuż pod oknem. Z beznamiętnym wyrazem twarzy przyglądała się jak krajobraz za szybą zmienia się. Delektowała się ciszą i spokojem jakie panowały w pomieszczeniu. Oczywiście wiedziała, że to nie potrwa to długo. Remus z Peterem poszli poszukać resztę Huncwotów (czyli tą gorszą połowę ma się rozumieć) i zaraz Evans wiedziała, że zaraz w przedziale zrobi się tłoczno, duszno i dużo Pottera. Niestety.
Słysząc nagły krzyk, Lily odwróciła się szybko i spojrzała na Tessę, która trzymała w ręku książkę. Jej usta ułożyły się w idealny kształt litery O. Jedną rękę położyła na piersi i spojrzała na swoje przyjaciółki.
- Brandon ja wreszcie pocałował! - zawołała radośnie wpatrując się w Lilkę i Nelly. Ta druga wywróciła tylko wymownie niebieskimi oczami i wróciła do piłowania paznokci. Natomiast Evans przyjrzała się przyjaciółce bardzo uważnie.
- Znów czytasz te swoje dzikie romanse? - zapytała z niesmakiem. Tessa spojrzała na nią oburzona. Zmarszczyła swoje jasne brwi i odrzuciła blond włosy do tyłu w buntowniczym geście.
- Jakie dzikie romanse? One są piękne! Ja też bym chciała przeżyć taką historię jak Bran i Melissa. Oboje podróżują i mają siebie dość, a potem...
- A potem proszę skończ, bo nie mam zamiaru znów tego słuchać, Tess. Znalazłabyś sobie prawdziwego chłopaka, a nie gadała tylko o tych swoich głupich romansach - powiedziała rozbawiona Noelle. Tessa zamknęła książkę z głośnym trzaskiem i przycisnęła ją mocno do piersi.
- A ty być skończyła się wygłupiać i pomalowała włosy na swój naturalny kolor - odparła urażona. Lily zachichotała.
- Naturalny kolor włosów Nelly? A jaki to był? Czekaj, niech pomyślę. Był już różowy, zielony, pomarańczowy i fioletowy. Innego nie było. Z pewnością - powiedziała uśmiechając się.
- Oczywiście, że był. Miałam kiedyś brązowe włosy, ale nigdy jakoś mi nie pasowały. Przez lata szukałam koloru, które będzie dla mnie doskonały. Najgorszy chyba był ten zielony, ale to nic. Niebieski zostaje moim kolorem. Definitywnie - odparł kiwając głową. Tessa spojrzała na nią z uniesionymi brwiami. Zawsze to mówiła. Co roku był ten jeden kolor. A potem i tak zawsze go zmieniała. Chociaż ten ma być ostatnim, więc może i tak będzie. Kto wie?
Tessa zapomniała o całej swojej złości. Położyła Kamyczki miłości niemalże z namaszczeniem na siedzeniu i spojrzała w stronę dziewczyn.
- O, czyli to będzie twoje postanowienie na nowy rok szkolny? - zapytała wreszcie uśmiechając się. Nelly kiwnęła głową.
- Będą musiała się wziąć do roboty jeśli chodzi o oceny. Naprawdę nie wiem jak ja zdałam SUMy, ale z OWTMami tak łatwo nie pójdzie - odparła wzdychając. - A ty Lily?
- Trzymać się jak najdalej od Pottera, oczywiście - mruknęła cicho. Tessa zaśmiała się.
- Dajcie spokój! Co to za postanowienia? Ja na przykład na cel wezmę sobie jakiegoś przystojniaka i się w nim zakocham. Tylko którego? - zapytała drapiąc się po ślicznej główce. Lily i Noelle spojrzały na siebie i po chwili wybuchły głośnym śmiechem.
- Jak tylko będziemy w Hogwarcie to zrobimy dla ciebie listę chłopaków - powiedziała niebieskowłosa. Tessa uśmiechnęła się.
- Dzięki! - zawołała radośnie. W tej samej chwili drzwi do przedziału otworzyły się z głośnym hukiem. Trzy gryfonki uchyliły się błyskawicznie. Po chwili do środka wbiegł James we własnej osobie. Z rozanielonym uśmieszkiem na twarzy wyglądał jak małe, niewinne dziecko. Evans wiedziała jednak lepiej co skrywa się pod tą maską i nie dała się oszukać. Zanim Potter zdążył ją złapać w ramiona, Lily wyśliznęła mu się i stanęła szybciutko przy drzwiach.
- Wybaczcie, ale muszę iść do toalety - powiedziała z teatralnym uśmiechem. James walnął się pięścią w pierś i wyprostował jak struna.
- Nie obawiaj się moja damo, będę ci towarzyszył i żadne zło tego świata nie dotknie twego pięknego lica - oświadczył uroczyście James.
- Nie, nie trzeba. Sama dam sobie radę - odparła z istnym spokojem. Brawo, Evans! Należy ci się piwo!
- Ale ja ci pomogę jak tylko będziesz chciała... - mruknął cichutko pod nosem. Lily nie wytrzymała i zagotowała się ze złości. Alarm Rudej Wiedźmy! Potter schował się szybko za Syriusza, który stał na środku skołowany.
- Idę do kibla. Jestem dużą dziewczynka. Dam sobie radę! - zawołała wściekle i szybkim krokiem wymaszerowała z przedziału. Rogacz otarł niewidzialny pot z czoła i odetchnął z ulgą.
- A już myślałem, że mnie moja Lilunia pożre! To chyba coś znaczy, prawda? Myślę, że ona coś do mnie czuje - oznajmił James. Black wywrócił oczami i rozsiadł się wygodnie między Tessą, a Nelly.
- Co tam, moje panie? - zapytał z iście czarującym uśmiechem. Obie prychnęły w tej samej chwili i odwróciły się od Łapy. James, który dopiero otrząsnął się ze swoich myśli, spojrzał na Noelle i zamarł bez ruchu.
- Na Merlina, smerfy uciekły z wioski! - zawołał z przejęciem i schował się za Peterem, który ze strachu aż ścisnął pieguska.
______________________________________
Pozdrawiam ciepło!
Jeszcze lepszy rozdział niż poprzedni! :x Od razu pokochałam Tesse a Nelly widać ma pazurki. Ojj,biedny ten Black. Hahahaha <3
OdpowiedzUsuńMa, ma. ;DD
UsuńNie podoba mi się ten
OdpowiedzUsuńBastian. James będzie miał
konkurenta ;/
Zobaczymy jak sobie poradzi ;)
UsuńSmurfy hehe:)
OdpowiedzUsuńDobre musze zapisać